To już moja druga wizyta w Stolicy, z największą radością stwierdzam, że jeszcze bardziej udana. Tydzień upłynął mi na gadaniu z fajnymi ludźmi, popijaniu drinków (tudzież mrożonej kawy) i docieraniu w odpowiednie miejsce, aby oba powyższe były w ogóle możliwe. Pojechaliśmy bez żadnego planu, słowo „powinnam” przestało istnieć, a ja czuję, że rzeczywiście odpoczęłam!
Największą frajdę sprawia mi tworzenie kulinarnej mapy miast. Tak lubię poznawać klimat i nie ma nic fajniejszego, niż pyszny obiad w gronie niedawno poznanych znajomych, którzy okazują się być całkiem fajni ;). „No to zabierz mnie tam, no wiesz, obok tego takiego dużego placu z fontanną, no wiesz przecież, jedliśmy tiramisu, ty chyba jednak coś innego, lody może, a ja to ciacho dostałam na takim pięknym vintage talerzyku. No… wiesz gdzie, tam chcę teraz iść na deser!” – moja pamięć jest raczej wybiórcza, na szczęście mam obok siebie takiego pana, co to moje zagadki rozwiązuje w mig. Po raz kolejny zatrzymaliśmy się w Loft Hotel Przychodnia, który już Wam dobrze pokazałam, przy okazji poprzedniej wizyty. Stamtąd też pochodzi zdjęcie główne, swoją drogą moje ulubione z całego tygodnia. Dziś chcę mówić głównie obrazem.
Poniżej możecie podziwiać zestawienie umiejętności fotograficznych moich i PM. To samo miejsce, identyczne oświetlenie, dystans ten sam i telefon też. Tylko ruda jakaś taka niewyraźna. Miejscówa to Mercato – włoska restauracja połączona z delikatesami. Polecam placki z cukinii!
Tak bawiliśmy się w Centrum Nauk Kopernik. Dzieciaki trochę utrudniały PM swobodny dostęp do wszystkich stacji, a ja zdeptałam tylko kilkoro. Marudne były, więc nie mam wyrzutów. Jeśli jeszcze nigdy nie byliście w tym miejscu, mocno polecam wszystkim fanom „a jak to jest zrobione”, tylko zarezerwujcie sobie wiele godzin, nawet cały dzień. Mnie udało się poleżeć na łóżku z igieł, poczuć uścisk duszenia anakondy, rozwiązałam też kilka logicznych (sic!) zagadek i przeprowadziłam test węchu. Zabawa jest przednia, zwłaszcza, gdy widzisz, jak te małe kurduple obok robią wszystko jakby szybciej i z większą łatwością…
Dobre drinki w Śródmieściu? Kita koguta! Rewelacyjny bar, bardzo w moim klimacie. Zakochałam się w wystroju i w obsłudze też. Powinni się tego od nich nauczyć. Jeśli będziecie na Kruczej, wpadajcie koniecznie.
A gdzie na śniadanie? Do Charlotte oczywiście albo…. do Aioli. Kawa- rewelacja. Buły – rewelacja. I klimat francuskich knajpek. Lubię tak zaczynać dzień. Muszą sobie taką pod domem otworzyć.
PM- „Mam wrażenie, że zaraz spotkamy kogoś znajomego!”
Ja – „Weź znowu nie przesadzaj, Warszawa nie jest taka mała.”
No to tenteges, Michał wyszedł zza rogu, a ja nie mogłam sobie odebrać tej przyjemności. Uwielbiam takie spontaniczne spotkania, zwłaszcza z takimi fajnymi ludźmi. Spacer był, na kawę przyjdzie pora. Jeśli macie ochotę poczytać o finansach osobistych, wpadajcie na www.jakoszczedzacpieniadze.pl
Na Starym Mieście (a dokładniej w niewielkiej kafejce To Lubię) miałam okazję bliżej poznać jedną z moich Czytelniczek – Magdę! Sama sobie udzieliłam zgody na publikację foty, więc mam nadzieję, że właśnie nie dorobiłam się nowej hejterki :P No, ale ja nie o tym chciałam! Poznawanie nowych ludzi to jest niesamowita frajda i przy następnej wizycie w PL chciałabym więcej! Śmiało piszcie, jeśli pomysł jest na tak.
A te dwie panie poniżej poznajecie…? To dopiero był dzień! Kasię i Monikę poznałam na BFG i od tamtej pory jesteśmy w kontakcie. Jeśli wahacie się czy warto prowadzić bloga – dla takich znajomości tak. Bardzo tak.
Wiecie kogo fajnego jeszcze udało mi się poznać, ale zapomniałyśmy o zdjęciu…? Dorotę z Olfaktoria.pl – prawdziwy wulkan energii i niezwykle ciekawa osobowość. Dawno nie spotkałam nikogo, kto widziałby świat w czarno-białych barwach. Albo jest się na tak, albo na nie, według Doroty nie ma nic pomiędzy. To było bardzo odświeżające spotkanie.
Jeśli lubicie Polską kuchnię, a mały głód dopadnie Was w Śródmieściu – odwiedźcie restaurację U Szwejka. Miejsce nie ma nic wspólnego z szejkami, ze Szwedami też nie, za to wyróżniało się genialną obsługą, wielgachnymi porcjami i bardzo świeżymi produktami. Zjadłam krem z borowików i pierogi ruskie – mało letnie potrawy, ale za to jakie pyszne! Ach i jeszcze wiśniówką na pożegnanie częstują.
Dobre miejsce na obiad (i deser!) to Pasta i Basta. Oczywiście jeśli jesteście fanami makaronów. Najlepszą kawę serwowali w Limoni, a wspaniałe lody jadłam w Sucre (te obok tęczy). Lody Prawdziwe były zwyczajnie zbyt słodkie, choć rzeczywiście smaczne. Skoro już przy lodach jesteśmy – mrożoną kawę na wysokim poziomie serwują w Cava (Złote Tarasy), choć proście raczej bez syropu migdałowego, który sam w sobie jest obrzydliwie słodki.
W ciągu tygodnia wypiłam też wyjątkowo dużo drinków, w myśl zasady, jak się bawić to się bawić. Naprawdę polecam każdemu! Nie tyle alkohol sam w sobie, co odpoczynek, zmianę otoczenia i spędzenie kilku dni na samych przyjemnościach. :) Czuję się odświeżona! Mogłabym ten wpis rozciągnąć trzykrotnie, wrzucając dodatkowe foty jedzenia, ale domyślam się, że i tak już zgłodnieliście. Mnie już burczy w brzuchu, pędzę na owsiankę i na siłkę też. Pora wbić się w rytm!
Gdzie powinnam zjeść, co zobaczyć i z kim się spotkać następnym razem…? :)
Ruda jak zawsze foty zachwycające:)) Odpoczynek zasłużony dla Ciebie i za Twoją pracę chociażby w bloga. Pozdrawiam Serdecznie stała czytelniczka:D
Rudzik kochany no! :* Nie mogę się doczekać… :)
Też muszę sobie zafundować taki reset skoro polecasz :*
Śmiało! Szczerze wierzę, że nie trzeba wybrać się daleko i zrywać kokosów prosto z palmy, aby realnie odpocząć.
Warszawa jest cudowna jeśli chodzi o takie trasy kulinarne! :) Super, że Ci się podobało
Na tym zdjęciu z Magdą jesteś przesłodka ;) dziewczyneczka taka ;)
Rene, jestem Twoją fanką od teraz :))
i się uhahahałam dzięki :) dobrego dnia Ruda :)
Warszawa zaprasza częściej ;)
Ojoj, nie wiem czy nie zacząć hejtować, nie wiem :P
Świetnie było Was poznać, chcę jeszcze! (Tylko następnym razem ogarnę twarz bardziej :D)
Widzę, że zawitaliście w Aioli i że smakowało, super :)
Pozdrów serdecznie PM i (mam nadzieję) do zobaczenia!
Aioli genialne i żałuję, że tak późno się tam wybraliśmy. Przy następnej wizycie będę tam codziennie!
Cóż za wyprawa kulinarna. Wielu miejsc nie znałam, które odwiedziłaś. Kita Koguta brzmi zachęcająco.
Zapomniałyśmy nie tylko o wspólnym zdjęciu, ale również o ponownym spotkaniu ;-)
PS A czarno-białe myślenie bardzo ułatwia życie ;-)
Dorota, nic straconego, przy najbliższej okazji zapraszam na obiad! ;]
Charlotte wymiata ☺?
Chyba będę musiała znowu odwiedzić Centrum Nauki Kopernika, byłam tam jakieś 2 lata temu i świetnie się bawiłam, taki super beztroski dzień :)
Same miłe twarze :)
następnym razem Kołobrzeg :)
Muszę odwiedzić tą „Pasta i Basta”, dzięki za ciekawe inspiracje. Przy kolejnej wizycie polecam Wam Bubbles. Ze znajomymi na pewno tak wrócimy po ostatniej wizycie. Pyszne jedzenie i bardzo klimatyczne miejsce
A masz może coś orientalnego do polecenia? Dużo ostatnio słyszałem o Pańskiej – mają tam nowy lokal serwujący kuchnię chińską. Byłaś?
Super fotki, jak zawsze ;) W Warszawie moim absolutnym hitem jest bar Bubbles przy placu Piłsudskiego – pyszne drinki i szampany, a do tego niesamowite jedzenie i super atmosfera. Często idę tam na jednego drinka, a siedzę ze znajomymi cały wieczór, bo nie chcemy stamtąd wychodzić :d