Co to jest #MyFirst7Jobs? Rudziki, to świetny, facebookowy łańcuszek, który porwał mnie na tyle, że postanowiłam napisać cały artykuł. Dowiecie się, jak zarobiłam na lustrzankę, jaka była moja pierwsza praca w UK i kiedy Pan Mąż ratował mnie z opresji.
Trendy typu #myfirst7jobs omijam zazwyczaj szerokim łukiem. Przypatruję się, podczytuję, ale nie biorę udziału, a jak się już zdecyduję, to milion lat po czasie. Tym razem jednak dołączam czym prędzej.
Po pierwsze to dla mnie taka podróż sentymentalna – fantastycznie jest poukładać to sobie wszystko w mojej łepetynie i zobaczyć drogę.
Po drugie mam dopiero 25 lat, a w oczach wielu osób „tyle osiągnęłam”. Super jest podziwiać efekty, ale za nimi zawsze stoi ciężka praca, a ciężka praca to proces. Proces zajmuje czas. Czasu przyśpieszyć się nie da, choć on i tak minie.
MyFirst7Jobs
Moje pierwsze siedem prac wygląda następująco:
1
Co mi w duszy gra
Przedsiębiorcza byłam już za dzieciaka. Ciągnęło mnie do szeroko pojętej sztuki – teatrzyki, obrazki, pocztówki, malowanie bramy wodą (sic!). Za wszystko brałam kasę. Już wtedy rozumiałam, że za pracę należy się wynagrodzenie. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że obecność na przedstawieniu rodzina miała obowiązkową. Obowiązkowo płatną także.
2
Jak sroka
W czasach gimnazjalnych (tak tak, ja z tych roczników) bardzo lubiłam biżuterię. W pewnym momencie sama zaczęłam ją tworzyć. Był popyt na hand-made, więc szybko zapewniłam podaż kolczykową. Parę sprzedawałam za około 10-15 zł, co pozwoliło mi dość sprawnie uzbierać na połowę wymarzonej lustrzanki. Resztę sfinansowali rodzice.
Satysfakcja ogromna, a sam proces tworzenia biżuterii miał na mnie terapeutyczny wpływ. Wtedy oczywiście nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale wszelakie projekty DIY to był mój czas medytacji ;)
3
Nosił wilk razy kilka
W LO, w wakacje postanowiłam poszukać pracy, jako kelnerka. Szybko ją znalazłam. Lato, miłość kwitnie, śluby na całego, więc już drugiego dnia miałam niesamowitą okazję pracować na weselu. Niosłam sobie 11 świeżo zaparzonych, czarnych kaw. I jedna z nich, złośnica, stała nieco krzywo i mi się zgrabnie na rękę wylała. Reszta kaw, kopiuj-wklej, przykład z pierwszej wzięły i też na przedramię wypłynęły. Resztę wakacji spędziłam w bandażach i maściach. Teraz skóra tam jest wrażliwsza, ale po oparzeniu nie ma śladu.
I znowu, teraz doskonale zdaję sobie sprawę, że na świecie jest znakomita większość zawodów, których nie mogę wykonywać, bo się do tego zupełnie nie nadaję. Kelnerowanie jest jednym z nich. #PotwierdzoneInfo
4
Angry Birds
Okej, jedziemy dalej, #myfirst7jobs po przeprowadzce do innego kraju…
Moja pierwsza praca w UK – tester telefonów LG oraz HTC. Dość szybko nauczyłam się wyrabiać założoną normę, zawyżać poziomu nie było sensu, więc bardzo skupiłam się na zdobywaniu kolejnych plansz w Angry Birds. Byłam w to naprawdę niezła! Potem miałam stłuczkę i deprechę i spędziłam kilka tygodni w domu.
5
Foxy Photography
W międzyczasie, w 2012 roku zdecydowałam się założyć swoją działalność w UK (self employment). Skupiłam się na fotografii lifestylowej i ślubnej. Wszystko zrobiłam sama i popełniłam po drodze wszystkie możliwe błędy. To wtedy pierwszy raz zetknęłam się z SEO, konwersją na stronie, podstawami marketingu. Pamiętam, jak odpisywanie na pierwsze maile do klientów pochłaniały masę czasu i energii, by w pewnym momencie stać się zwyczajnie codzienną rutyną.
To była mega cenna lekcja, za którą jestem sobie bardzo wdzięczna. W pewnym momencie zorientowałam się, że nienawidzę prowadzić samochodu, a fotografowanie dla ludzi zabiera mi trochę magii z całego procesu. Ponadto moje powypadkowe problemy z szyją powodowały ostry ból karku, a aparat z obiektywem i lampą swoje waży. Najpierw się załamałam, potem zrobiłam bilans, a ostatecznie, po 3 latach, firmę zamknęłam. Teraz robię zdjęcia tylko dla samej siebie i w wyjątkowych sytuacjach dla przyjaciół.
6
Pika pika!
A raczej – paku paku. Z testera przebranżowiłam się na pakera. Bynajmniej nie mam na myśli siłowni. Doczepiałam metki do zegarków, pakowałam i wysyłałam produkty zamówione online, prosto do klientów.
Rozmowy, które prowadziłam w tym czasie zdecydowanie podciągnęły mój angielski. Mam jednego przyjaciela, Muzułmanina (urodzonego w UK, a więc z perfekcyjnym akcentem), z którym często dyskutowaliśmy o religii, prawie, obyczajach w Polsce i tym wszystkim, co nie jest standardowym „how’re you?” Dzięki bardzo odmiennym poglądom i wychowaniu, tematy do rozmów nigdy nam się nie kończyły. Okazuje się, że mimo tylu różnic można odnosić się do siebie z szacunkiem i być ciekawym backgroundu. Bez oceniania i etykietek.
Trzy miesiące takich pogaduszek dały mi więcej, niż wcześniejsze kilka lat w kraju! O nauce w szkole nawet nie wspomnę.
7
Skoordynowane działania
Po kilkumiesięcznej batalii z moim managerem i udowadnianiu, że nadaję się na to stanowisko, zostałam koordynatorem. Szybko okazało się, że jednym z lepszych. Ratowałam sytuacje kryzysowe, a w okresach bardziej busy, prowadziłam zmianę dla 50-70 ludzi. Było o tyle zabawnie, że część z nich w ogóle nie mówiła po angielsku.
Momentami miałam naprawdę dość, bo u mnie logistyka kuluje na całego, a praca koordynatora głównie się na tym opiera. Na szczęście miałam wokół siebie super ludzi, którzy podawali mi pomocną łapkę. Nigdy nie pozwoliłam im zapomnieć, że angielski to mój second language i mam prawo nie ogarnąć. Czasem dzwoniłam do Pana Męża, który pracował w tym samym budynku i to on mnie ratował z opresji. Jak w bajce, nie? ;)
No, a ósmą pracę mam teraz – siedzę w swoim salonie, przy ukochanym biurku, piszę bloga, tworzę lekcje fotografii do Szopka i jest mi dobrze, jak nigdy przedtem.
Ej, to teraz Twoja kolej! MyFirst7Jobs w Twoim wykonaniu to coś, na co mocno czekam!
ale super! ja się przyłączę na pewno, świetny tekst :):)
i to prawda,że w pracy można nauczyć się języka jak nigdzie indziej! :)
W życiu bym sie nie spodziewalam! :D
Moje „droga” tak Cię zaskoczyła? :)
Kochana, bo najważniejsze to robić to, co się kocha :) Widzę, że osiągnęłaś już ten level, ja jestem chyba w połowie drogi, ale powoli czarne chmury chowają się za horyzontem… ale jak to będzie ostatecznie, zobaczymy, póki co staram się powoli coś zmieniać :)
Jak zaczęłam „foxy” to mi się wydawało, że w pół roku rzucę etat i będę tylko focić. Raz, że osiągnięcie takiej wypłacalności w 6 miesięcy jest szalenie trudne, dwa, że w pewnym momencie się zorientowałam, że wcale nie chcę robić zdjęć 24/7. Dobrze, że to jest proces, bo po drodze… Czytaj więcej »
Jak czytałam o Twojej pracy z dzieciństwa to mi też się coś przypomniało! W dzień komunii dostałam sporo słodyczy i postanowiłam jakoś to wykorzystać. Otworzyłam sklep i sprzedawałam gościom po jednym cukierku za jakieś 5, 6 zł! Zatrudniłam wtedy nawet mojego pierwszego pracownika (brata), któremu potem nie dałam grosza. Straszny… Czytaj więcej »
Justyna, żyłkę do interesów to Ty masz na pewno! :D
Kurczę strasznie podoba mi się ten tag bo pokazuje ile osób którym teraz nawet trochę zazdroszczę bo mają super pracę tak naprawdę zaczynało jak zwykli ludzie. Mam 23 lata i w sumie przerobiłam 4 sensowne prace, które wiązały się z zastrzykiem gotówki- od małego zbierałam owoce- maliny, porzeczki, jabłka. Takie… Czytaj więcej »
Widzisz – droga :) Proces to nic złego, wręcz przeciwnie!
fajny pomysł na wpis! gdybym ja miała policzyć, ile miałam w życiu prac, to byłyby ich chyba… 3. ja z kolei zaczynałam od korepetycji – fajny sposób dorobienia do studenckiej kieszeni, ale niestety szybko okazało się, że lepszej kasy z tego nie będzie i trzeba było szukać dalej. no i… Czytaj więcej »
Wow, nie wiem dlaczego, ale zawsze miałam wrażenie, że jesteś odrobinę starsza. I nie, zupełnie nie przez wygląd (od razu zaznaczam!), bardziej przez wszystkie mądre wskazówki i to, jak potoczyło Ci się życie. W końcu dzisiaj mało która 25-latka jest w szczęśliwym małżeństwie i sprawie prowadzi swój biznes ;) Nie… Czytaj więcej »
Madzia, dzięki za te słowa!
Raz na jakiś czas spotykam się z komentarzem, że „powinnam” być starsza. Szybko zaczęłam dorosłe życie (19 lat) i mocno dążyłam do swojego celu. Każdemu polecam!
Moja pierwsza praca to było zbieranie butelek po winie i innych trunkach od miejscowych żuli, pisząc prosto i oddawanie ich na skup w wioskowym sklepie :D Moja mama nie była tym zbytnio zachwycona :D Potem jeździłam na jagody ^^” Ah, kombinowało się i czasem brakuje mi tej spontaniczności zarobkowej –… Czytaj więcej »
nieźle! :)
Hahaha, już widzę tą zmartwioną minę Twojej rodzicielki! Nieźle…
hahaha :D faktycznie, była odrobinkę przerażona (a miałam wtedy chyba z 6 lat i sobie po prostu bez pytania poszłam do koleżanki, u której za domem siedziało dwóch uroczych panów żuli :D) ^^”
U niektórych ludzi to widać przedsiębiorczość od dziecka :D Przez ten łańcuszek czuję się strasznie młoda, bo tak naprawdę to nawet nie mam tych siedmiu pierwszych prac, tylko trzy… (mila odmiana, czuć się młodo, ostatnio głównie czuję się staro). Jak na razie pracowałam na inwentaryzacji (bieganie po centrum handlowym o… Czytaj więcej »
Ciekawy pomysł :) Ja na razie jestem jeszcze w drodze do sukcesu :P
Świetna inicjatywa :)
Po za tym tylko utwierdziłas mnie w przekonaniu, że spoko z Ciebie babka.
:*
Duża różnorodność :) I od małego wielka przedsiębiorczość! Super :)
Ja zaczynałam od kelnerki i do dziś żywe są wnioski jakie wyciągnęłam z tego czasu. Bardzo wiele mnie to nauczyło. :)
Ileż ciekawych i pełnych pozytywnych wniosków działań! Ja u siebie naliczyłam 5 pracę, ale po skończeniu studiów myślę o założeniu własnej firmy :)
Trzymam kciuki Ania!!!!
Natalia, cudowne, potrzeba Ci bylo tylko 7 prac, by znalezc te osma, kreatywna i na swoim, a ja tu blakam sie cale zycie i szukam i nawet nie bardzo wiem, ktore z 7 moich prac wybrac, choc u mnie akurat zadnego pakowania nie bylo, tylko hotelarstwo i turystyka. Pozdrawiam serdecznie… Czytaj więcej »
Fajnie tak „naocznie” zobaczyć swoją drogę zawodową, a jeszcze lepiej uzmysłowić sobie, że jest się dokładnie w tym miejscu, do którego się dążyło. Ja obecnie znajduje się trochę na rozdrożu, bo po urlopie wychowawczym do dawnego biura nie mogę i chyba nawet nie chcę wracać. Za to potrzebuję zdecydować, co… Czytaj więcej »
Spróbuj! Spojrzenie z dystansu na własne życie to zawsze dobry pomysł!
Fajnie że piszesz o tym jak zaczynałaś pracować ;) Początkowe prace za dzieciaka mogą zdawać się „głupie” dla niektórych, ale to też jest jakaś „praca” i dzieciak zarobił sobie na słodycze itp :P Wiele osób było w podobnych sytuacjach :) dzięki za ten post :)
Ja myślę że fajnie jest spróbować swoich sił w różnorakiej pracy i co najważniejsze nie wstydzić się jej :) Ja na swoim koncie mam również nietypowe prace, od zbierania aronii za grosze w pełnym słońcu od rana do nocy po pracę w szwalni i produkcji odzieży damskiej. Dzięki takim doświadczeniom… Czytaj więcej »
Mam pytanie co to tych wszystkich działalności. Wtedy miałaś założoną w UK, teraz również czy porwałaś się na działalność w Polsce? Chciałabym założyć własną, ale przerażają mnie koszty i są to dla mnie niewyobrażalne pieniądze na start, 1000zł/msc dla zusu? Chciałabym zająć się tworzeniem gadżetów/zabawek dla psów, więc kokosów z… Czytaj więcej »
Mieszkając w UK byłam zarejestrowana jako self employed, teraz mam spółkę Ltd, też w UK
Ja jako dziecko byłam równie bystra i przedsiębiorcza — brałam kasę od dziadków i ciotek za to… że będą mogli posmyrać mnie po plecach! :D
Ha ha ha!!!! To dopiero jest biznes. Może zacznę kasować Pana Męża za każdy masaż stópek? ;P
[…] ? To nowy łańcuszek, podobno facebook’owy, który ja zobaczyłam na blogu Natalii – Jest Rudo. Zwykle rzadko biorę udział w takich łańcuszkach, ale wyjątek potwierdza regułę. To może […]
[…] #MyFirst7Jobs? – czyli co robiła Ruda, gdy nie była jeszcze ruda […]
My robiliśmy wystawy figurek porcelanowych w pokoju. Bilet – 5 zł. A spróbuj nie przyjść!
Dobre!
Świetny pomysł na wpis! Sama mam za sobą parę prac i kiedyś chętnie podzielę się tym jak to było u mnie :)
Ja się też nie nadaję do kelnerowania, ani do prowadzenia auta. Też robiłam swego czasu biżuterię, co pozwalało mi przetrwać :) Oczy jednak już nie te, ale fotografowanie dla siebie jest fajne :)
..wyboiście było :) ale jak zawsze – wszystko dzieje się „po coś” :)
Kiedy byłam w podstawówce robiłam ogromne kredki z kawałków gałęzi. Wierciłam w nich dziurkę, wkładałam kredkę świecową i strugałam. 5 zł za sztukę, w sumie to był niezły biznes :)
A jakie pomysłowe!
No nie powiem obrotna z Ciebie dziewczyna już od małego :D U mnie w sumie kilka prac też by się znalazło – np zbieranie owoców (aż przez 1 dzień :P ) czy hostessa w markecie spożywczym (śmieszna sprawa jak ludzie podchodzą do Ciebie byle tylko się nażreć za darmo xd).
Aż sama nabrałam ochoty na wspomnienie swoich poprzednich prac :) A zaczęłam tak jak ty, jak byłam łepkiem. Miałam z 10 -12 lat i razem z koleżanką z bloku „otworzyłīśmy” sklepik na ławce z gazetami, plakatami i innymi duperelkami i sprzedawałyśmy innym dzieciakom z podwórka. Tak zarobiłam swoje pierwsze 30… Czytaj więcej »
No no, ciekawa kariera! Na czym polega testowanie telefonów? Przelatujesz przez wszystkie opcje, guziki etc? Sama zaczęłam od pracy, w której jestem do dziś, ale dla młodej mamy idealna. Obsługuję z domu klienta włoskiego telefonicznie dla Tivronu, i jestem barrdzo zadowolona. Płacą też tyle, ile płaciliby w biurze, czyli więcej,… Czytaj więcej »
Mniej więcej. Sprawdzasz, czy nie ma martwych pikseli, czy ekran jest czuły na każdym mm2 i jeszcze kilka innych rzeczy, które teraz pamiętam trochę mgliście ;)
Całkiem ciekawa praca, nietypowa
Właśnie kończę prace nad swoim tekstem w tym temacie i znowu dałam się wciągnąć w czytanie opowieści innych :D I jestem pod wrażeniem Twojej. Też nie wiedziałam, że masz 25 lat. Naprawdę podziwiam zarówno osiągnięcia jak i drogę jaką przebyłaś! Czytając Cię naprawdę wydawało mi się, że jesteś starsza :P… Czytaj więcej »
Cóż, szybko się wyniosłam z domu (zaraz przed 19-mi urodzinami) i nie straszne mi było zmienianie pracy, stąd tak bogate doświadczenie. ;)
a czy można spytać jakie masz wykształcenie? ;)
W Polsce skończyłam LO, z UK przywiozłam dyplom z fotografii.