Cześć Rudziki moje! Pozwólcie, że dziś zabiorę Was na Kretę. Lis na Krecie był to i Was na moment porwie, a co. Wyspa pachnie pomarańczami, osiada solą na skórze, piaskiem przylega do bosych stóp. Jest słonecznie, bajecznie i sielsko.
Jeśli śledziliście mnie na Insta lub Snapie (od bardzo niedawna jestem też tam – @nataliaslawek), mieliście okazje podejrzeć już nieco szaro-różowej Krety. Zabrałam Was na wschód słońca na plaży i upijałam się drinkami. Generalnie starałam się wpadać do sieci na sekundkę, no, w porywach do dwóch, dlatego dzisiejszym wpisem nadrabiam. Jest masa zdjęć!
HOTEL I OKOLICE
Od początku założyliśmy, że potrzebujemy wakacji „o nic się nie martw, bo wszystko jest”, czyli tak zwane all inclusive. To był dobry wybór, świadomy. Ostatnie miesiące obfitowały u nas w ciężką pracę i wiele zmian i taki tydzień sielanki bardzo był nam potrzebny.
Hotel ma rewelacyjne położenie – na szczycie górki, dzięki czemu widoki zapierają dech w piersiach, ale dojście do morza to kwestia 5 minut. A jeśli skorzysta się z windy – 3.
Na tego typu wakacjach czytamy sobie na głos Wiedźmina, popijamy drinki i obiadamy się owocami, lodami. To oczywiście w przerwach między głównymi posiłkami ;)
Jedzenie było smaczne i podawane naprawdę fantazyjnie. Nie wyobrażałam sobie poranka bez naleśników (z gęstym, smakowitym jogurtem greckim, bakaliami i owocami) i szklanki świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy.
Jestem przyzwyczajona do 5 posiłków dziennie, a oferta drugich śniadań i podwieczorków w barach przy basenie/plaży była naprawdę uboga. Za to minus. Choć po kilku dniach przyzwyczaiłam się już do jedzenia rzadziej.
Dużym plusem hotelu były dwie restauracje a la carte – włoska i chińska. Brak zgiełku, super świetne widoki i pyszne musujące wino. Objadłam się tam na maksa i, co ciekawe, po kilku dniach nowej „dietki” :D dużo mocniej rysują mi się mięśnie brzucha!
To zestawienie pokazuje, jak różne są nasze smaki – u mnie sery, sałatki i grillowane warzywka, a u Pana Męża na talerzu same węgle :D
Zachód słońca i…
… wschód. Niestety fotki robione telefonem (a tylko takie dziś oglądacie) nie dają rady oddać choć minimalnie tego klimatu.
Jarałam się tymi mandarynkami na drzewach! Były jeszcze cytryny i całe tabuny oliwek.
O, a tu PM fotkę backstage’ową mi cyknął. 6 rano, a ja kamyczki układam. Na Insta oczywiście.
RÓŻOWA PLAŻA ELAFONISI
Plażę Elafonisi zaliczyliśmy w trakcie wycieczki fakultatywnej. Wtedy też podziwialiśmy najstarsze drzewko (ent!) oliwne, którego wiek szacuje się na min. 3000 lat, próbowaliśmy lokalnych win, miodu z tymiankiem i innych przysmaków. W autokarze było sporo czasu, aby posłuchać o historii Grecji i panujących tam średniowiecznych obyczajach, które, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, wciąż obowiązują…
Ale wróćmy już do plaży. Kilkadziesiąt kilometrów na południe, a klimat był wyraźnie bardziej egzotyczny. Suchsze powietrze, mocniejsze słońce (filtr 30 nie dał rady, nie pytajcie o szczegóły), inna roślinność. Tylko różowego piasku mało. ;)
Spójrzcie, jak nisko wiszą sobie te chmurki.
CHANIA
Chania to niewielkie, ale turystyczne miasteczko. Ku mojemu przerażeniu, także bardzo biedne i brudne, gdy tylko zboczy się z kilku głównych uliczek i okolicy portu.
Co ciekawe, zostało założone przez Wenecjan, stąd tak nietypowa zabudowa.
Jeśli nie jesteś osobą asertywną, hm, lepiej przygotuj się psychicznie na bardzo wielu bardzo nachalnych Greków. Będą namawiać Cię, byś to właśnie w tej restauracji zjadł obiad, czy napił się wina. Zrobiliśmy niezły dystans wokół portu i wciąż z rozmowy wybijał nas ktoś, kto coś nam polecał, oferował i do czegoś zachęcał.
Od razu naszły mnie biznesowe rozkminy – czemu te wszystkie miejsca wyglądają tak podobnie? Czemu zamiast paskudnych Greków, nie podstawią uśmiechniętych Greczynek?
Mówi się, że my mamy zegarki, a Grecy mają czas. Na przystankach autobusowych nie ma rozkładów jazdy, ani ich nazw. Poinformowano nas, że do Chani autobus jeździ co pół godziny i to info powinno nam wystarczyć. W informacji na dworcu babka zrobiła naprawdę wielkie oczy, gdy zapytaliśmy o numer autobusu powrotnego. A gdy w końcu odnaleźliśmy odpowiedni pojazd (bez numeru oczywiście), w środku nie wyświetlano nazw przystanków, tylko jeden z pracowników wykrzykiwał nazwy co większych hoteli, gdy się do nich zbliżaliśmy ;)
Co mnie jeszcze na maska zaskoczyło, to czystość toalet. Mały pęcherz mam, zawsze zaliczam każde możliwe WC i byłam w szoku, jak czysto może być w takim przybytku na dworcu PKS. Przy tych temperaturach to nie może być łatwe zadanie, a jednak im się udaje.
Udało mi się na moment oderwać Cię od codzienności? Mam nadzieję, że w trakcie czytania Twoja skóra nieco zbrązowiała się od słonka, a sok ze świeżych pomarańczy smakował i koił pragnienie.
PS Jeśli najdzie Cię ochota na podróżowanie, ale niekoniecznie chcesz zatrzymać się w hotelu, świetną opcją jest serwis Airbnb. Korzystałam kilkakrotnie i do tej pory obyło się bez jakichkolwiek wpadek. Jeśli zarejestrujesz się, korzystając z tego linku: www.airbnb.pl/c/natalias30, oboje otrzymamy po kilkadziesiąt złotych (aktualnie jest to 67 zł), do wykorzystania w serwisie. Wchodzisz w to?
Ale cudnie! Jeszcze dwa miesiące i też będę się tam smażyć, ale z tego co piszesz to chyba w cieniu… no chyba, że uda mi się kupić filtr 150 :P Trochę zasmuciłaś mnie tym wątkiem o Chanii, ale z drugiej strony to nie jedyne miejsce, w którym tak jest. Ważne,… Czytaj więcej »
My oboje z PM mamy bardzo jasną skórę, stąd ta 50 SPF na standardzie. Normalni ludzie tym niemowlaków smarują :P
Ja z kolei bardzo się dziwię, że akurat Chania wydała Ci się tak brudna. Ja mam zgoła inne odczucia co do tego miasta. Podobnie zresztą co do transportu (a byłem dwa lata temu :D). Były rozkłady jazdy na przystankach (no dobra, nie na każdym :D), a kierowcy jeździli w miarę… Czytaj więcej »
Grecja jakoś nigdy nie była na celowniku moich podróży marzeń, może instynktownie nie chcę się pchać tam, gdzie mnie będą nachalnie namawiać do czegokolwiek – nienawidzę czegoś takiego i na pewno bym nie odpoczęła w takich warunkach, tylko chodziłabym non stop podirytowana. A przecież nie chodzi o to, żeby cały… Czytaj więcej »
Bez przesady, to nie tak, że na każdym kroku ktoś Cię tam atakuje :D naganiacze są nawet w polskich miejscowościach turystycznych, można ich po prostu zignorować i nie znam nikogo, komu ten fakt popsułby wakacje.
Może nie popsułby, ale unieprzyjemnił (; Ludzie mają większą lub mniejszą potrzebę indywidualnej przestrzeni, nie tylko fizycznej – moja akurat jest ogromna, a południowców niewielka. Nie jesteśmy kompatybilni :)
Jasne, jeśli myślisz, że to nie dla Ciebie, to masz jeszcze jakieś… milion innych fajnych miejsc do odwiedzenia ;) Ale tak jak pisze Agnieszka – Ci atakujący/namawiający byli tylko wokół najbardziej popularnych miejsc, reszta luz.
W takim razie gdzie wolisz jeździć na wakacje?
Uwielbiam lasy i jeziora, więc te mniej popularne miejscowości na Mazurach są dla mnie super. Poza tym marzę o Skandynawii, Irlandii, Szkocji, a z drugiej strony – o nauce surfingu na jakiejś tropikalnej, ale dzikiej, nieturystycznej plaży <3
Ale super!
Ach, rozbudzasz moją narastającą od kilku lat tęsknotę za wakacjami zorganizowanymi przez biuro podróży… Takimi nastawionymi na totalne lenistwo przez cały tydzień. No dobra, nie totalne, bo zwiedzanie to też ważny punkt programu, ale od 4 lat wyjeżdżam głównie na własną rękę z nastawieniem na zwiedzanie i brakuje mi większego… Czytaj więcej »
Ja się właśnie w Grecji nie zakochałam. Cieszę się, że ją odwiedziłam, ale na pewno nie jest to miejsce, gdzie chciałabym znowu bardzo mocno polecieć.
A all inclusive było nam bardzo potrzebne i mega się cieszę, że wybraliśmy właśnie tę opcję.
Ja mam odrobinę odmienne podejście do wakacji :) all inclusive stanowczo nie jest dla mnie, odpocząć można we własnym łóżku, albo u babci na huśtawce :) podróże są dla zmysłów, dla doświadczeń i dla stymulacji mózgu. W każdym razie, jak kto woli :P Zaproszenie do Lizbony nadal aktualne, my niedługo… Czytaj więcej »
All inclusive to nie tylko leżenie plackiem, przynajmniej w naszym wykonaniu, ale rozumiem Twój point. Niemniej jednak zwiedzanie nie kojarzy mi się z takimi wakacjami przez duże „w”, a właśnie takiego pełnego relaksu teraz było nam trzeba ;)
gratuluje super wypoczynku! Kreta to jedna z moich ulubionych wakacyjnych destynacji! W plaży Elafonisi jestem zakochana. Chciałabym kiedyś tam wrócić, eh… rozmarzyłam się :)
hmm, no nie wiem…. zjechałam kawałek Krety w rent-carze, ale nigdy nie porwałabym się na podobny tytuł bloga.. rozumiem, że SEO, ale.. co wg Ciebie warto zobaczyć na Krecie..? Hotel, plażę??
Toż to pod SEO jest, tytuł wpisu to przecież wyszukane „Lis na Krecie” ;)
Byłam na Krecie dwa lata temu w okolicy Heraklionu (Iraklionu) i mój zachwyt tą wyspą, klimatem i jedzeniem pozostał do dziś. Położenie hotelu mieliśmy idealne, do centrum stolicy pieszo wzdłuż brzegu morza spacerkiem około godziny, autobusem, który o dziwo był numerowany, około 15 min. Jakieś 6 km dalej znajdowały się… Czytaj więcej »
Chcieliśmy (okej okej, Tomasz chciał, ja mogłam się poświęcić) wybrać się na wędrówkę (kilkanaście km!!!) tym wąwozem, ale na szczęście odpuściliśmy. Dzień wcześniej naciągnęłam sobie coś w okolicach kostki i coś mi się zdaje, że to wąwóz pokonałby mnie ;)
Zazdroszczę wakacji :) Już nie mogę doczekać się swoich, a tymczasem… wracam do książek.
Masz jakieś konkretne plany na ten rok? :)
Nic szczególnego, ale chcę już oderwać się od książek. W tym roku raczej skromnie, będzie praca i odkładanie grosza… Ale na spotan zawsze jestem otwarta:)
Na Krecie byłam poprzedniego lata i pokochałam to miejsce za klimat, pogodę i jedzenie oczywiście :). Chania szczególnie piękna jest nocą, kiedy przemyka się wąskimi uliczkami pachnącymi pysznym jedzeniem i winem :).
Odpoczynek, plaża, morze, pomarańcze, wschody i zachody – cudownie! :)
Nooo, zwłaszcza te pomarańcze. ZUPEŁNIE inny smak, niż u nas. To samo jogurt grecki. Pyszne!
Tak! Tym mocniej, że już za tydzień też tam będę, tzn. prawie tam, bo tym razem na Rodos.
Piękne zdjęcia. Jeśli komórkowe, to tym bardziej. :)
Super, fajnie, że udało Wam się odpocząć w tak miłym dla oka miejscu:)
Super! Dzięki temu oderwałam się na chwilkę od pracy i przeniosłam na wakacje, które mam nadzieje czekają mnie za 2 miesiące o ile uda mi się wszystko pogodzić :) Ja kilka lat temu byłam w Grecji ale blisko Aten, ponieważ cały tydzień miałam tak zwaną objazdówkę, niemniej jestem zachwycona mniejszymi… Czytaj więcej »
Zdjęcia bardzo ładne :) Mam nadzieję też się kiedyś tam wybrać <3
Aww, w czasie oglądania prawie krzyknęłam do mojego Kochania, że musimy lecieć na Kretę. Dzięki! Moja skóra zdecydowanie zbrązowiała od samego oglądania tych pięknych widoków!
O, a mówią, że blogery nie są opiniotwórcze ;)
wręcz przeciwnie! :D
Rozpłynęłam się nad fantazjami o nadchodzących wakacjach… Super, ze znaleźliście czas na odpoczynek, należał sie Wam! Twoja figura i to zdjecie w bikini jest moim faworytem:))
Justynka, a Ty byłaś na BCP? Nie widziałam Cię, a miałyśmy się ściskać ;)
Do Poznania mnie nie zaprosili, ale w Gdynii Cie dopadnę:))
Ja póki co mogę sobie pozwolić jedynie na nasze polskie morze, ale o tyle dobrze, że przed sezonem turystycznym, więc nie będę musiała za mocno lawirować na plaży pomiędzy ludźmi. :D Marzy mi się podróż gdzieś za granicę, o Grecji marzę jako miejscu do zamieszkania, ale ich kultura mnie nieco… Czytaj więcej »
Wiesz, miałam okazję sporo posłuchać o tej ich kulturze podczas jednodniowej fakultatywnej wycieczki i bardzo się przerażałam, coraz to okropniejszymi zwyczajami, newsami, lub przyzwoleniem społecznym na patologie.
Byłam na Krecie w 2009 roku. Zjeździliśmy ją niemal całą samochodem w 2 tygodnie. Jeden tydzień mieszkaliśmy w Chanii i wspominam ją miło, jako czysta i przyjazną. Nie pamiętam też tyle różu.
To były wspaniałe wakacje.
Popatrz jak się zmieniło…
Nie wiem, czy mogę, jakby nie, to skasujesz. ;) Moje wrażenia z krety dzień po dniu: http://argillae.blogspot.com/2009/09/06102009-kreta-dzien-pierwszy.html
O, nazwiedzaliście się na maksa, widzę. I faktycznie, na Twoich zdjęciach Chania jakaś taka pogodniejsza i czystsza.
Pięęęęknie :-D Ja też chcę, ale nie w tym roku… i nie w następnym, chyba, że ktoś zaopiekuje się dzieciakiem ;-)
Pięknie. Chciałabym zobaczyć mandarynki na drzewach… Ale te upały… Nawet w Polsce łatwo dostaję udaru słonecznego, krem z filtrem 50 i w ogóle ;) Więc zostanę przy zdjęciach. Ale kiedyś na pewno Grecja i okolice skuszą mnie swoimi antycznymi ruinkami, jako historyk-pasjonat w ogóle nie interesują mnie plaże, słońce i… Czytaj więcej »
Pięknieeeee! Marzą mi się takie wakacje z plażowaniem, a ostatnio u mnie tylko szybkie weekendowe wypady ze zwiedzaniem… :) PS. Przyzwyczaiłam się do Twoich różów z Insta i takie kolorowe zdjęcia są niecodzenne :P
Od kiedy zaczęłam prowadzić tak konsekwentnie mój insta, to teraz jestem na maksa wyczulona na wszelakie mieszanki różu z bielą czy szarością :P
Ach, Kreta :) Byłam tam w 2014r i właśnie tam powiedziałam mężowi 'tak’. Sentyment, sentyment, sentyment się tutaj kłania.
W Chanii widzę , że bardzo deszczowo było :)
Też polecam airbnb :D
Dzięki Karol!
Jak nazywał się ten hotel ?