Hej ho! Letnia odsłona mojego lifestyle’u poleca się do kawki czy lemoniady. Jeśli liczycie na błękit oceanu i wielkie drinki z owocami – będziecie rozczarowani. Lipiec mamy iście pracujący, ale w czerwcu udało nam się wyrwać na kilka dni. Jest też masa dobrego jedzonka i trochę zdjęć codzienności. Zresztą, bez spoilerów (!) czytajcie dalej.
Smakołyki
Można mnie nie znać, ale wystarczy zerknąć w pierwszego lepszego SUMa, albo chwilę poobserwować na Instagram Stories, by się zorientować, że jedzonko to moja ulubiona przyjemność. Nie bez powodu jest to pierwszy i najbardziej rozbudowany akapit w tych wpisach :D
Tym razem oprócz apetycznych zdjęć, mam zniżkę, by i pod Wasze drzwi kurier codziennie mógł dostarczyć takie pyszności. Czytajcie dalej!
Ten w szklaneczce to pan koktajl oczywiście. Truskawy, banan, kefir i wiórki kokosowe. Po prawej moja ulubiona wersja jaglanki – z miodem, wiórkami i świeżymi malinami. Nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba.
To by było na tyle, jeśli chodzi o posiłki przygotowane samodzielnie. Końcem czerwca zaczęliśmy korzystać z diety pudełkowej EatZone i stałam się bardzo szczęśliwym Rudzikiem.
- Raz, że nasza kuchnia jeszcze się robi i aktualnie składa się ze starej ikeowskiej szafki, ekspresu i mikrofalówki. Kto ze mną na Insta stories, ten wie, że w naszej kuchni panuje wystrój raczej specyficzny :D;
- Dwa, że Pan Mąż ma złamany obojczyk, więc jego sprawność jest na dość niskim poziomie, a ja gotować nie lubię, a samej to w ogóle smutek;
- Trzy, że dopiero co się przeprowadziliśmy i wciąż mamy masę rzeczy do ogarnięcia w mieszkaniu, a zdrowe odżywianie jest dla mnie bardzo, bardzo istotne. Dzięki EatZone nie muszę z niczego rezygnować, ani stawać na rzęsach, by jakoś to wszystko ogarnąć. Moje posiłki codziennie odbieram spod drzwi.
Udało mi się zdobyć dla Was kod rabatowy. Na hasło: 8152c02 otrzymacie 6% zniżki na swoją dietę pudełkową. Kod ważny do końca lipca.
Uwielbiam śniadania na słodko i cieszę się na maksa, jak właśnie takie trafi na mój talerz. Tutaj kasza z bakaliami, podana z pieczonymi jabłkami z rabarbarem, a także serek wiejski.
Tu przykładowe drugie śniadanie: sernik cappucino.
Sałatka z gruszką, mozzarellą i orzechami. Do tego kanapeczki z pastą.
A tu jedno z najlepszych rzeczy, jakie dieta pudełkowa mi zaserwowała: jagielnik. To coś jak ciasto, tyle, że zrobione ze zblendowanej jaglanki, dojrzałego banana i jeszcze czegoś cudownego w smaku, czego rozgryźć nie umiem. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu pojawi się pod moimi drzwiami <3 Chodź do mnie jagielniku, wooooołam cię!
Obiad na zielono. Sos grzybowy obłędny… mogłabym go jeść i jeść.
Lifestyle
Ale wiocha! Że się tak wyrażę na miejscowość z mieszkańcami w liczbie 3 stów ;)
Kilka dni czerwca, zaraz przed przeprowadzką, spędziliśmy w niewielkiej miejscowości pod Lublinem (czy gdzieś tam, who cares). Wyjazd miał dla mnie charakter workation – rano odpoczywałam, w okolicach południa zabierałam się na kilka godzin pracy, by wieczorem ponownie skupić się na relaksie.
Hasaliśmy po łąkach, grillowaliśmy, graliśmy w piłkę. Udało mi się nawet 15 minut poleżeć w słońcu. Ręka w górę, kto, tak jak ja, nie potrafi leżeć plackiem?
Gdy przychodził czas pracy, ogarniałam maile i pracowałam nad kursem.
4 osoby przy jednym wielkim stole – każda skupiona na swoich aktywnościach. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że coworking nie jest dla mnie.
Nasze „biuro” wieczorami zamieniało się w pokój zabaw. Kalambury i kent tak mnie zaabsorbowały, że nie mam nawet pół zdjęcia dokumentującego te aktywności.
Skoro teraz pora na prywatę – jesteśmy już po przeprowadzce, choć pakowanie było męczącym i na maksa żmudnym zajęciem. Nie obyło się bez kryzysów, ale najgorsze za nami. Nie omieszkałam nieco się rozkleić, gdy oddawałam klucze. W końcu spędziliśmy tak ponad półtora roku!
W naszym nowym M przez kilka dni moje biuro wyglądało tak:
Wiedziałam, że szerokie parapety to jest super-ekstra-pomysł! Mój iMac cierpliwie czekał na nieco więcej przestrzeni. Oooo, a to w pudełku to dietetyczne tiramisu <3
W przerwach od pudeł i pracy udało nam się kilka razy wyrwać na spacery. Spragnionych zdjęć natury odsyłam do artykułu o fotografii mobilnej.
Kulturalnie
Zacznę od serialu, który zostawił mnie ze szczeną u sąsiada piętro niżej. Big Little Lies to cudowne 7 odcinków pełne małych i większych dramatów, konfliktów i wydrapywania sobie oczu. Rola Nicole Kidman kładzie na kolana. To serial obyczajowy z wątkiem kryminalnym w tle, ale te emocje! To napięcie budowane już od pierwszych chwil! I ten montaż… ach, uwielbiam! Mam nadzieję, że będzie kontynuacja.
Na pewno każdy z nas słyszał o Miasteczku Twin Peaks. Ja też słyszałam i nawet wiedziałam, że już na samym początku mamy zwłoki młodej dziewczyny. Serial był jednak emitowany w czasach, kiedy dopiero co pojawiłam się na świecie, więc zgłębienie zagadki śmierci Laury Palmer odkładałam aż do teraz.
Spodziewałam się dochodzenia, podejrzanych i szybkich zwrotów akcji w obszarze podejrzanych. I w sumie na początku dokładnie to dostałam. Po chwili jednak serial stał się dziwny. Nie wydaje mi się, bym miała ubogie słownictwo, jednak DZIWNY to najlepsze słowo na klimat, jaki tam panuje. Nie było jednej normalnej sceny! I wcale nie mówię tego, by Was zniechęcić, wręcz przeciwnie – serial mi się podobał (2 pierwsze sezony). Jestem jednak w szoku, że 20-kilka lat temu taka szalona plątanina kadrów trafiła do mainstremu.
Trzeci serial, który także przewinął się ostatnimi tygodniami przez mój ekran to anime Atak Tytanów. Naprawdę rzadko oglądam anime, ale to jest GENIALNE. Emocje, jakie we mnie budzi są dla mnie czymś zupełnie nowym, bo sama przed sobą nie jestem w stanie wytłumaczyć, co tam mnie tak bardzo przeraża.
Właśnie pojawił się drugi sezon; pierwszy oglądaliśmy jeszcze mieszkając w UK i kilkakrotnie niemal spóźniłam się do pracy, bo nie potrafiłam oderwać się od ekranu. Fabuła jest bardzo prosta – na świecie pozostał niewielki procent populacji ludzi, którzy żyją za wysokimi murami, by odgrodzić się od tytanów.
Jeśli lubicie tego typu produkcje, polecam Wam gorąco. Ja już wyczekuję sezonu trzeciego i kusi mnie niesamowicie, by sięgnąć po mangę.
W sieci
To już ostatni moduł podSUMowania; linki tradycyjnie prowadzą do ciekawych wpisów moich czytelników. Jeśli chcesz się tu znaleźć, koniecznie daj sobie na to szansę i zostaw link na moim fanpage. Pod koniec każdego miesiąca proszę czytelników o podzielenie się swoimi artykułami. Zrób to i Ty!
- Mam plan na nieco późniejszą część lata, by urządzić sobie wakacje w mieście. Przewodnik po Mokotowie na pewno mi się przyda. Agnieszka, cykl jest świetny, czekam na jego kontynuację!
- 30 pomysłów jak wykorzystać pusty zeszyt
- 9 pomysłów na zmieniające życie wakacje – nie jestem przekonana, czy zmieniające życie, ale rozwijające na pewno; bardzo polecam Wam, nie tylko ten wpis, ale całego bloga Andrzeja
- Jak powstają nasze ubrania
- Bardzo stylowy pokój małego chłopca i pastelowe królestwo dziewczynki
- Obłędnie pyszny blog z obłędnymi zdjęciami
- Klimatyczne wnętrze blisko natury (IG) i dla odmiany mieszkanie tętniące kolorami
Rudziki, podSUMowanie dobiegło końca! Niby tylko miesiąc od ostatniego wpisu tego typu, a mam wrażenie, że minęło naprawdę duuuużo czasu.
Dajcie znać, jak tam Wasze wakacje? Planujecie coś fajnego na te ciepłe miesiące?
Najpiękniejsze to zdjęcie, jak siedzicie razem na różowym kocyku :) <3 Miasteczko Twin Peaks oglądałam z zapartym tchem, kiedy byłam mała (że też rodzice mi na to pozwalali!), ale kilka lat temu znowu sięgnęłam po ten tytuł. Nowego sezonu jeszcze nie widziałam, nie czytałam też recenzji, ale pewnie jeszcze tego… Czytaj więcej »
Aaaa, nie spodziewałam się, że nasze kocykowe zdjęcie wzbudzi tyle emocji <3
Dzięki Weronika za odwiedziny!
Czy tam Was dwoje czy może…?
Zgadzam się! Różowy kocyk rządzi :)
Natalia jak zwykle rozwalasz człowieka tymi pysznymi fotkami :) aż chce się zjeść ekran… Jako, że ostatnio eksperymentuje z kaszą jaglaną to muszę przeszukać internety i znaleźć przepis na to ciacho :p Miasteczko Twin Peaks faktycznie dość specyficzne kino. Ja się ostatnio zabrałam za kłamczuchy. Pretty little liars i jakoś… Czytaj więcej »
Oglądałam kilka lat temu i do tej pory nie wiem, kim jest „A”, bo, tak jak Ty, w pewnym momencie przestałam oglądać. Nie pamiętam już, który to był sezon, ale zmęczył mnie serial okrutnie.
PM dziękuje za życzenia zdrowia!
Właśnie skończyłam. Gdyby zatrzymano serial na 3 sezonie byłoby ok. Tak poplątanej plątaniny to ja dawno nie widziałam. Zmusiła się do obejrzenia ostatniego sezonu i na szczęście potrafię robić 2 rzeczy na raz bo czas poświęcony tylko na oglądanie byłby zupełnie stracony :(
Polecam mini serial Confess CUDO! Trochę cukierkowy i z przerysowaną mimiką Katie Leclerc ale z obłędnie przystojnym Rayanem Cooperem i ciekawą fabułą :)
Już daję znać PM i pewnie na dniach zaczniemy oglądać!
Ta bez ostrzeżenia, żeby nie czytać na głodnego? Chociaż uprzedzałaś na początku, że będzie dobre jedzenie, więc w sumie spodziewałam się, że narobisz mi tym wpisem ( i tymi zdjęciami) ochoty na pyszności! Cudne to Wasze zdjęcie na huśtawce! Aż przyjemnie się patrzy!
Chyba powinnam stworzyć jakiś specjalny banner z ogłoszeniem: UWAGA! DUŻO DOBREGO JEDZONKA!
Polecony przez ciebie profil na Instagramie jest cudowny!!! Już obserwuję :D
Po roku studenckości nie mogę pozbyć się miłości do patrzenia na potrawy i myślenia o obiedzie… Serio, jak mi się trochę nudzi albo mam zły humor to zaczynam myśleć o obiedzie. Najlepiej dwudaniowym. Szczególnie, że mieszkam teraz z rodzicami, więc non stop obijamy się o siebie z mamą w kuchni,… Czytaj więcej »
Ja jaglanki w wersji wytrwanej nie trawię, ale na słodko uwielbiam. Trzeba popróbować, znaleźć swoje smaki, bo to naprawdę smaczna i zdrowa alternatywa śniadaniowa.
Chyba idę zrobić sobie coś do jedzenia, bo zgłodniałam. :D Ten serial Big Little Lies ma coś wspólnego z Pretty Little Liars? Czy to jest jakaś parodia? :D Wiesz coś na ten temat?
Oglądałam także Pretty… i to zwyczajna zbieżność nazw. No chyba, że reżyser/scenarzysta ten sam i stąd powiązanie, ale fabularnie nie mają nic wspólnego.
A to spoko! Biorę się do oglądania w takim razie. :D
Daj potem znać, jak wrażenia. Ja wciąż sobie rozmyślam o tych postaciach, o dialogach… i o zakończeniu też ;)
Daję znać, że w końcu obejrzałam! Tak samo jak Ty, mam nadzieję, że będzie drugi sezon, bo pierwszy obejrzałam w 2 dni i wciąż mi mało. :D
Ja z seriali kryminalnych uwielbiam Sherlocka oraz jego amerykańską wersję Elementary, gdzie Watsona gra kobieta :)
O, nie słyszałam zupełnie o tej wersji, ale angielski Sherlock zupełnie mnie nie porwał.
Będą jeszcze kiedyś wyzwania fotograficzne? ?
Będą! Będą na pewno, tylko po drodze pojawiły się komplikacje i aktualnie jestem na etapie wyjaśniania sprawy i tworzenia wyzwania od początku.
Nie przypuszczałam, że oglądasz anime. Atak Tytanów to jedno z lepszych, jakie oglądałam – też z niecierpliwością czekam na 3 sezon i strasznie się cieszę, że został już potwierdzony. Manga mnie kusi, ale zdecydowałam, że najpierw skończę zbierać wszystkie tomy Kuroshitsuji i dopiero później wezmę się za inną serię. (Chyba… Czytaj więcej »
Anime to nie jest coś, co oglądam regularnie, niemniej jak Szwagier poleci dobry tytuł, to nie możemy z Panem Mężem przestać :) anime mają to do siebie, że wciągają na maksa!
A co do zdjęć – UPS!
Nie jestem Szwagrem, ale jak myślę o animcach do polecenia, to jako pierwsze przychodzi mi cudowne Kimi no Na wa. Koniecznie musicie to zobaczyć! Najlepsza pełnometrażówka, jaką oglądaliśmy my (nie licząc rzecz jasna filmów sławnego Studia Ghibli). :)
Po Twoim ostatnim podsumowaniu czułam się zainspirowana do robienia zdjęć jedzenia. Nie zawsze mam co, ale częściej robię. W tym miesiącu czuję, że trochę więcej codzienności by się przydało. Ja już się zaczynam obawiać, co będzie po Twoje prelekcji w Gdyni. ;)
Oooo, jak Cię dawno nie było! :) Ale niezmiennie stanowicie dla mnie super zgraną parę i motywujecie do jedzenia pysznych rzeczy :D
Serial rzeczywiście wymiata, zrobił na mnie wrażenie – a ostatnio tak się jarałam kilka lat temu oglądając gotowe na wszystko :D
Oooo Gotowe Na Wszystko kocham miłością nieskończoną <3