Nie wszystko rozumiem, ale wiele już czuję. W sobie o sobie. W podróże daleko-bliskie wyruszam, częściej, niż do tej pory. Wciąż się trochę martwię, co w głębi głowy znajdę, ale gdy do dna docieram, świeczkę zapalam i macham temu ciemnu na nie-do-zobaczenia. Czasem wraca, ale przezornie zapałki w kieszeni noszę. Albo chociaż latarkę w telefonie.
Bo już trochę wiem, co szczęście daje, a co je, jak gąbka chłonie.
Najmocniej chcę uniknąć tej Przyszłości grubej i opasłej, co mi się panoszy po Codzienności. Tuiteraz przysłania. Zagaduje. Kawę latte podaje i opowiada, jaka jest samotna, jak bardzo potrzebuje uwagi, kompana do oglądania seriali.
Już się rzadziej daję na to łapać, drzwi przed nosem zamykam. Mam przez to niewiele planów na 2017, ale ile świetnych partii z Tuiteraz rozegranych! Ile blach ciasta wspólnie zjedzonych. Mogło być więcej, a mogło i nie.
Bo już trochę wiem, jaki krój bluzki i kolory ulubione na paznokciach znam. Zimę lubię, gdy mi ciepło i grzane wino też. Kaczki karmię chlebem i najchętniej planuję na wiosnę. Sporo chodzę latem, bo już trochę wiem, jak sobie sprawić małą radość – lody kokosowe, śniadanie na mieście i butelka zimnej niegazowanej. Jesienią noszę różowy szlafrok, otulam się kocem, zatapiam w cudze historie – litery i ekran – i jem więcej słodyczy.
Bo już trochę wiem, jakich rytuałów brakuje mi na co dzień. Dopuszczam do siebie te słowa szeleszczące, trzepoczące. Nie zawsze rozumiem, ale uczę się tego języka z siebie. Dla siebie. Wierzę, że wkrótce zacznę powtarzać. Wypowiadać słowa, te sklejać w zdania. I jak wariat najszczęśliwszy pogadam sama ze sobą.
W te 12 miesięcy wyhodowałam sporych rozmiarów zwierze. Sympatyczny Szop sprzedał tysiące produktów. Narzędzia rozdawał, motywacyjne kopy też. Matkę dumą napawał. Satysfakcją też. Bo już trochę wiem, że sklep zmierza w tę dobrą stronę. Wiem, że umiem wiedzą dzielić się. Zamieniam trudne w fajne i to daje mi ciepło w serduchu i sensu poczucie. To jest to, co umiem i lubię robić nadal chcę.
Rudzików na blogu razy dwa, duma i szczęście, gdy maile i słowo dobre od człowieka dobrego na skrzynkę spływa.
Nie zawsze mam rację, nie zawsze ochotę i już teraz trochę wiem, że to jest jak najbardziej okej. Ja jestem okej. Nie muszę sama, nie trzeba wszystkiego, nie na raz, nie teraz, może nigdy.
Ale już trochę wiem, kiedy odmówić, już trochę wiem, co energię wchłonie i nigdy nie odda. Już raczej dostrzegam, gdzie pieniądze łatwe, gdzie te wbrew sobie. Tracę okazje, ale siebie nie zatracam.
Jeszcze są takie momenty, kiedy te myśli brązowo-brudne napływają, sieć limbiczną barwią, usta wykrzywiają. Dzieje się, że strach oczy większe ma niż ja. Kłótliwa wtedy się robię, ruda jędza. I już raczej nie oczekuję ukojenia z zewnątrz, dachu nad głową z naszych splecionych dłoni. Sama siebie kocem otulam, serial puszczam i czekam, aż jutro pojawi się na lewo od tego dużego bloku. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
Mieszkam w Warszawie. Wyjechałam i wróciłam. Trochę urosły mi włosy, wycięłam znamię, poznałam dobrych ludzi i dałam im trochę poznać siebie. Ćwiczyłam jogę. Uczyłam się odpoczywać i już czasem umiem.
Mam 25 lat. Nie boję się marzyć dużymi marzeniami, ale na co dzień wystarcza mi herbata w ulubionym kubku z sową, Jego oczy i usta i rzęsy długie i pewność, że to dobre miejsce, dobry czas. I ja też jestem dość dobra.
Poruszył Cię ten tekst..? W podobnym stylu napisałam również Apel smutnego człowieka oraz Jesteś swoim domem – zapraszam!
Tylko tyle: <3
:)
Wesołych świąt!
Też mnie to zszokowało :)
„I ja też jestem dość dobra.” Pięknie, że doszłaś do tego w wieku 25 lat. To sprawi, że będzie Ci się żyło dużo lepiej, łatwiej, przyjemniej i głębiej. Kochana, wesołych świąt! Dbaj o siebie tak jak to robisz do tej pory, przez całe życie :)
„Ale już trochę wiem, kiedy odmówić, już trochę wiem, co energię wchłonie i nigdy nie odda.” – u mnie to jeszcze długa droga… Gratulacje! Tak się zastanawiam, czy ten przecinek w tytule po „je” jest naprawdę potrzebny. Może to kwestia poranka, ale chwilę mi zajęło zanim rozgryzłam tytuł. :P Wesołych… Czytaj więcej »
Fakt, jak wtrącenie, to i po gąbce powinien być przecinek. Ale czytelniej wyrzucić :)
Przecinek poleciał, aby nie rozpraszał :)
Ryzykowna forma. Ale dobrze. Że Ci dobrze. I oby lepiej.
Grunt to dobre przemyślenia pod koniec roku❤ Plus cudowna podwójna kompozycja!
przypomniała mi się opowiastka o liliowym kapeluszu (: Wesołych Świąt !
Takie z serca najlepsze. Dużo odkryć w Nowym Roku:)
„Bo już trochę wiem, jaki krój bluzki i kolory ulubione na paznokciach znam.” ja też wiem! i jak to fajnie, bo zakupy stają się łatwiejsze.
hm, swoją drogą, chciałabym w wieku 25 lat osiągnąć tyle, co Ty [mam 23. łezka].
Piękny wpis – grudzień zawsze skłania do refleksji, zadumy i to jest właśnie jego czar ;) Wesołych Świąt!
Pięknie <3
Najpiękniejsze podsumowanie jakie do tej pory czytałam! Życzę Wam wszystkiego najlepszego w 2017 roku :)
<3
„Wciąż się trochę martwię, co w głębi głowy znajdę, ale gdy do dna docieram, świeczkę zapalam i macham temu ciemnu na nie-do-zobaczenia.” Bardzo to dobre – mam ogromną nadzieję, że dam radę tak też kiedyś jakoś. Póki co zapałki zamokły, telefon rozładowan… Ale tę energię Twoją dobrą odczuwam – a… Czytaj więcej »
..pięknie napisane!
ściskam :)
pieknie napisane! Wesolych Swiat! ❤
Tez powinnam napisac podsumowanie, tyle ze w swoim zeszycie w teczowe wzory. Ukrywa to, co mowie sama sobie, bo nikt inny nie zrozumie, nie powinien wiedziec, albo to tylko do siebie chce powiedziec. Bo tak. Dostalam wczoraj pierwszy prezent swiateczny – nowa umowe, od nowego roku, od starej firmy. Szkoda,… Czytaj więcej »
Pięknie! Szerokiej drogi w 2017!
Piękne, mądre słowa :)
Wesołych Świąt ;>
I dobrze. Bo czasami jedno słowo, wyrazi więcej niż najbarwniejsze opowiadanie…
Fajnie napisane, Natalia…. Romarzylam sie i dostal mi sie ten motywacyjny kop. Pozdrawiam serdecznie Beata
To takie piękne :) Takie swoje! Przyjemnie się czyta, aż sama podsumowałam swój rok :P kilka elementów z Twojego życia znalazłam u siebie…To było niesamowite :D
<3
O…mnie pojęcie, ze jestem dość dobra zajęło dłużej, ale też już tu jestem. Dobrego 2017!
Piękny wpis, wywołujący nostalgię i włączający slow motion ;)
Miło było go czytać!
So good ?
Ruuuddda, dziękuję za ten wpis! Jesteś niesamowicie mądrą i inspirującą Kobietą. Od marca wracam do nauki fotografii z Twoim blogiem :) Dziękuję, że jesteś. I zapraszam na kawę, bo też mieszkam obecnie w Warszawie :) Dobrego dnia!
Post świetny, z super przekazem… Ale czyta się to opornie niestety.
Jak zrobić takie zdjęcie jak w tytule?
Ten efekt to tak zwany „double expousure”. :)