To nie tak, że moje prywatne życie ostatnimi tygodniami opierało się na kursach między pracą, domem, a drugą pracą. Chociaż gdyby wczuć się w nurt polskiego gderania bez względu na okoliczności, trochę tak było ;]. Wreszcie domknęłam ostatni 'projekt’ foto, rozesłałam linki do galerii, oddałam płyty pełne wspomnień, a sama wreszcie mogę dychnąć. Jesienią przecież wypada.
PHOTO WEEKS
1. W KUCHNI – Czy jest lepsza pora niż sezon jesień/zima na gotowanie przepysznych zup? Nie lubię sterczeć w kuchni, ale uwielbiam smacznie (i zdrowo!) zjeść, fast foody nie wchodzą w grę, więc pozostaje mi ustalić priorytety, zacisnąć zęby i pichcić. Ta ze zdjęcia to r
ozgrzewająca zupa cebulowa na białym winie, z grzankami. Mam w planach serową (to będzie mój pierwszy raz) i różnorakie zupy kremy.
2. NA ŚCIANIE – gdy przerabiam zdjęcie numer milion pięćset i zaczynam dostawać szału, muszę oderwać się od komputera i zrobić coś kreatywnego. Dziś napisałam list, a ostatnio wzięłam się za fragment pustej ściany w salonie. Prawda, że fajnie wyszło?
3. REWOLUCJA – w moje szafie trwa w najlepsze. Bycie świadomym konsumentem to bolesny proces. Nagle uświadamiasz sobie ile syfu Cię otacza, jaki plastik nosisz na ciele oraz jakie są skutki produkcji niektórych materiałów. W ostatnim czasie przybliżyłam wam
mój styl ubierania i opisywałam
zakupowy ból dupy. Ajć.
4. KOFEINA – nie działa na mnie, jak na większość ludzi. Często robię sobie kawę przed zaśnięciem, po czym odwracam na bok (no dobra, jeszcze wcześniej myję zęby) i słodko zasypiam. Kawosz też jest ze mnie nietypowy. Mam okresy, gdy nie tknę kawy, innym razem popijam po dwie dziennie. Dla smaku. No i sami rozumiecie, picie kawy jest PRO! :))
5. WRACAM –
do szkoły!! Po 4 latach przerwy mam tremę. Pewnie wielokrotnie zadziwi mnie też angielski system edukacyjny… Can’t wait! Stagnacja nigdy mi nie służyła, lubię być w ruchu, lubię przeć do przodu, rozwijać się, a nabytą wiedzą chętnie dzielę się z wami w poniedziałki. Jak tak myślę, to może jakoś się wszyscy zrzucicie na te moje studia, co? :P
6. JEDZ JABŁKA – tak się przejęłam, że nawet komputer z 'jabłkowym’ logiem kupiłam. Przez ostatnie trzy lata pracowałam na HPku i to były koszmarne trzy lata. Nigdy więcej. Maczek śmiga cichuteńko, to był naprawdę świetny zakup.
7. ZORGANIZUJ SIĘ – przychodzi taki moment (najczęściej w okolicach września i marca) kiedy uświadamiam sobie, jak bardzo otacza mnie chaos i to raczej taki wiecie, mało kontrolowany. Wtedy też wszystkie przedmioty przechodzą ostrą selekcję. Przez ostatnie dwanaście miesięcy wszystko zbędne wynosiliśmy do garażu. Jak nie wiadomo czy coś wyrzucić – garaż. Ciuchy z innego sezonu – garaż. Ciuchy-nie-wiem-jakie też lądowały w garażu. To samo pudełka, moje lampy, znowu pudełka. Wszystko wynieśliśmy; co się dało, poszło do kontenerów z odzieżą/obuwiem, reszta do śmieci. ULGA. Planuję kontynuację we wszystkich pokojach. Chcę jeszcze więcej ulgi. Więcej komforciku!
KULTURALNIE
Myślałam, że za wiele nie będę mieć do przekazania, ale jak trochę pomęczyłam PM, to się okazuje, że nie ma tragedii.
Bardzo podobała mi się druga część historii Cezara, czyli Ewolucja planety małp. Lubię takie filmy raz na jakiś czas. Zwłaszcza, gdy są tak pięknie zrobione. Kinowy ekran potęgował wrażenia; po serii niezbyt udanych seansów w CinemaCity, na tym filmie spędziłam naprawdę fajny czas.
Zdecydowałam się też na obejrzenie lekkiego filmu sci-fi, czyli Na skraju jutra (te polskie tytuły, nawet jak poprawnie przetłumaczone, brzmią tandetnie, nie sądzicie?), gdzie główną rolę obsadził Tom Cruise. Edge of tomorrow zapewnił mi dokładnie to, czego oczekiwałam – niewymagającą rozrywkę. Lekki filmik akcji jak znalazł na jakiś jesienny wieczór!
Godzilla. W ogóle nie powinnam jej tu wspominać, wiocha straszna. Na początku ginie fajna aktorka, w połowie fajny aktor. A świat ratować ma jakiś szczyl, który nadawałby się może do tych amerykańskich produkcji dla nastolatek, ale niekoniecznie na obrońcę świata i to przed samą Godzillą. Myślałam, że pierwsza połowa mnie zabiła, ale podczas drugiej umierałam wielokrotnie z nudy i zażenowania.
Żeby nie było, że mam takie szczęście do fajnych filmów, obejrzałam też coś dziwnego o tytule Niezgodna. To jest film dla napalonych nastolatek. Choć po obejrzeniu wciąż będą napalone, bo na gorące sceny nie ma co liczyć. Wszystko tam jest nijakie. Miała być chyba podróba Igrzysk Śmierci, ale główna postać krzywdzi każdą scenę, w której widać jej ryj – czy się zakochuje, czy giną jej starzy, zawsze ma ten sam ryj. Cały czas liczyłam na coś więcej (w końcu jedną z głównych ról ma tam Kate Winslet!) a z każdą minutą bardziej zajmowało mnie jedzenie chipsów (to wciąż moja słabość…)
Mam słabość do ładnych kobiet, a na Angelinę Jolie patrzy się wybornie. Maleficient to ładnie zrealizowana baja, choć Disney czasami mógłby sobie ten zielony dym darować.
No, na to czekałam bardzoooooo długo, a jak się doczekałam, to sikałam z radości. Pierwsza część Jak wytresować smoka była wspaniała, a druga wcale a wcale mnie nie zawiodła. Szczerbatek to trochę kotełkowy smok, ale w tym cały urok. Jeśli jeszcze nie widzieliście, koniecznie nadróbcie. Obie części!
Co by za słodko nie było, polecę wam dobry mocny serial. Bohaterami są lekarze, a akcja toczy się w szpitalu, ale uwaga, w początkowych latach XX wieku! Ludziom odpadały nosy po zakażeniu syfillisem, kobiety z przodującym łożyskiem umierały jak leci, a krew odsysało się ssakiem na korbkę. The Knick pewnie jeszcze nie raz mnie zaskoczy. [Część serialu oglądam przez palce, albo odwrócona od ekranu, bo ja naprawdę krwi nie lubię, więc jeśli ty też do wrażliwców należysz, zastanów się, czy warto]
INTERNETY
Właściwie specyfikacje ostatnich postów pozwoliły mi na wklejenie dużej liczby przydatnych/ciekawych linków w miarę na bieżąco. Jak już pisałam wyżej, na tapecie mam teraz temat slow fashion, a więc wszystko co wyszykuję, kręci się jakoś wokół tego tematu. We wpisie o
designie bloga, znajdziecie sporo przydatnych miejsc, jeśli planujecie upiększyć swoje miejsce w sieci.
Ponadto:
- bardzo praktyczny blog o życiu po swojemu: simplicite.pl
- wykład Michała Szafrańskiego jak skutecznie promować blog
- praktyczne (i jakże subiektywne) przewodniki po miastach, które chyba każdy chciałby choć raz odwiedzić. Jeśli lubicie temat podróży, blog Uli powinien wam się spodobać.
- a na koniec najważniejszy tekst ostatnich tygodni : bezpieczeństwo w sieci; jeśli macie przeczytać tylko jeden artykuł, niech to będzie właśnie ten! Pod wpływem tekstu LifeManagerki sama zmodyfikowałam kilka postów, choć w moim przypadku prawdopodobieństwo kradzieży jest znacznie mniejsze, ze względu na miejsce zamieszkania, tak dalekie od wszystkich czytelników ;)
PS.
Jak już pewnie zauważyliście – na blogu pojawił się nowy system komentarzy DISQUS. Wahałam się od jakiegoś czasu, ale dzięki waszym radom na fb, podjęłam decyzję. Niestety nie wszystko jest tak, jak powinno (stare komentarze pojawiły się jeden pod drugim, nie widać kto pytanie zadał, a kto na nie odpowiedział, nie zassało też avatarów…) ale wiadomość do obsługi wysłana, teraz czekam na odpowiedź.
Komentować możecie poprzez Facebook, Twitter, Google, czy oczywiście Disqus. Jest też opcja gość/anonim, gdzie wystarczy podać nick i np. wymyślony adres e-mail. Jest duża dowolność i to mi się podoba, choć ja osobiście od dawna mam konto na Disqus i korzystam z jego możliwości na innych blogach. Co jest fajne – możecie dać lajka ciekawym komentarzom (oł je!), udostępnić je na jednym z portali społecznościowym, czy łatwo śledzić przebieg dyskusji, w tym odpowiedzi na nurtujące was pytania. Mam nadzieję, że się sprawdzi. Musi.