Mario, gra taka, z pewnością kojarzysz, każdy kiedyś grał.
A więc idzie sobie Mario, z lewej do prawej, jak to on, a tu murek na jego drodze – ani to przeskoczyć, ani obejść. Bozia super mocy nie dała, Mario w płacz. Zdołował się chłopak, utył, w kanapę wrósł. Stracił kontakt z rodziną, przyjaciele już go nie odwiedzają, co by ich oddechem nie dezynfekował. Tak to widzisz?
A może zrobił większy rozpęd i na murek wskoczył? Albo znalazł kilka tych kolorowych grzybków, dostał powera i przeszkodę zburzył? Bez zbędnych ceregieli, bez bólu dupy też. Zabił smoka, ocalił blond piękność. To czemu my tak nie umiemy? Czemu wybieramy pierwszą wersję Mario? Ten Mario ssie!
W grach pokonywanie przeszkód jest dla nas sprawą oczywistą, ba! my się ich spodziewamy, wyczekujemy. W życiu załamujemy ręce, a obgryzione paznokcie zapijamy wódką (denaturatem w wersji polskiej). A gdyby podejść do sprawy inaczej, z dystansem? Problem – no ok, zdarza się, więc co mogę zrobić teraz… szukać grzybów, czy zacząć trenować skoki wzwyż? Jakie są dostępne rozwiązania? W grach przecież właśnie tego szukamy! Rozwiązań. I szczerze sobie odpowiedz, ile razy udało się za pierwszym razem..? Houston, mamy problem… toż to nie problem, to zadanie do wykonania! Szukaj, pytaj, błądź, odnajduj, działaj. I znów. I znowu. Ostatecznie uratujesz świat przed inwazją zombie, wcześniej jednak trochę się zmęczysz, trochę ubrudzisz.
Gra jest do przejścia, a życie do przeżycia.
Trzeba tylko piąć się w górę i zdobywać levele. Miażdżyć mury na drodze, nie stawiać sobie nowych. Nie trwać, nie istnieć, nie egzystować. Żyj człowieku. Żryj te chwile, ciesz się tym.
Do szału doprowadza mnie zewnętrzne umiejscowienie kontroli. Nic nie mogę na to poradzić, siła wyższa, taka rzeczywistość, taki kraj, taki rząd, czy ja kiedyś będę szczęśliwa, takie czasy, nie moja wina (oj, napiłabym się wina), taki świat, kosmos, bóg tak chciał, rodzina oczekuje, przyciągam nieszczęścia, na nic mnie nie stać, wszyscy tak żyją,. No to ja się pytam, czy TY jesteś wszyscy, czy może jednak sobą?! Świetnie. Masz wolę, dwie ręce i możliwości. Trzeba tylko jeszcze ruszyć dupę, ot taki haczyk. W umowie pewnie małym druczkiem było, to nie zauważyłeś.
Doprawdy, możesz wszystko. Będzie trudne, bolesne, zajmie trochę czasu, więc lepiej za w czasu wyłącz fejsa.
Możesz wszystko i…
Pamiętaj! Księżniczka sama się nie uratuje.
5/5 - (5 votes)
Bardzo motywujący wpis :) na szczęście na należę do ludzi „z wnętrza kanapy”, lubię zwalczać przeciwności losu bo przez pewien czas czuje się wszechmogąca!
Wcale nie miałam w planach motywować, ale skoro tak ten tekst jest odbierany – tym lepiej!
A widzisz, wybrałam pierwszą wersję Mario i siedzę od 7 lat w robocie do której sie nie nadaję i której mam dość (obsługa klienta żywego to dla mnie zło! ;) ) i młodość mi ucieka, wiecznie problem z dostaniem wolnego bo jestem kombajnem wielofunkcyjnym, szef chciałby abym żyła jego sklepem… Czytaj więcej »
boże, widzisz i nie grzmisz! Sama dostrzegasz to, co Cię uwiera, a jednak w tym trwasz. Ja nie rozumiem, serio. Wiem, że PL z pracą bywa krucho, ale przecież nie musisz niczego rzucać, bo przeczytałaś coś u rudej. Może zacznij szukać, idź na rozmowę, jak Ci się spodoba – bierz.… Czytaj więcej »
Ależ od razu nie rzucę- jeśc coś muszę(i chcę bo jedzenie jest w pytę ;) ), niemniej od 2 lat myślę o tym intensywnie bo coraz wieksza qrwica mnie bierze. Ktoś trzaśnie drzwiami, słysze że idzie a u mnie w myślach „won!” Na rozmowach przejawiam zasadniczą wadę – brak orzeczenia… Czytaj więcej »
„Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz”
Pamiętam jak dziś – dziadek non stop mi powtarzał tę mantrę. Tak więc… wszystko w Naszych rękach.
Brawo. Dziękuję za motywujący post, choć ja nie z tych, co narzekają. Staram się czerpać dobre chwile ze wszystkiego. Celebruję życie. :)
Twój wpis zaskakująco koresponduje z moim ostatnim w typie tych beznadziejnych. Obiecuję, że już za chwilę sama kopnę się w dupę, muszę jednak jeszcze chwilę pobyć z tym murkiem, poprzyglądać mu się, zanim go głową rozwalę. Bo w końcu rozwalę, cholera!
Daj znać, gdzie Cię znaleźć, to też Ci sprzedam kopa!
Moje motto to „rusz dupę i nie narzekaj”! Jestem sobie osobą dość płochliwą i wszystkiego się boję, zanim coś zrobię muszę przemantrować to w sobie ale ZAWSZE działam!
Motywujący i bardzo dobry tekst! Wpadam tu od paru miesięcy i aż miło patrzeć jak się rozwijasz! :)
Nie ma to jak motywacja prosto z mostu…hmmm można w tym wypadku powiedzieć „murku”! Kiedyś tak czekałam „aż się samo zrobi” i się naczekałabym jak nic, jednak dobrze że pewnego dnia spięłam się i nie marnuję już czasu na kanapie… nie mam na to czasu :)PS. A ja uratowałam księżniczkę,… Czytaj więcej »
Ja i bez grzybków mam powera! ;)
Motywujący tekst i trafiający w sedno problemu. Na szczęście nie jestem pierwszym typem Mario, zawsze szukam sposobu by osiągnąć zamierzony cel ;)
Gdzieś ostatnio rzuciło mi się w oczy, chyba na fejsie właśnie :D, że każdy problem ma swoje rozwiązanie, a jak nie ma rozwiązania, to nie jest to problem :)
O, fajne! To wydrukowania i powtarzania.
I jeszcze „problem, który da się rozwiązać przy użyciu pieniędzy to nie problem tylko koszt”
Myślę, że to dlatego, że się boimy. Mario może się poobijać, może dostać biegunki po grzybkach – to by nas nie bolało. Własne próby zmiany wiążą się z ryzykiem i wysiłkiem. Trochę strach :)
O, u mnie akurat o tym samym właściwie. Lubimy narzekać, jak to nam źle, ale NIE CHCEMY NIC ZROBIĆ z naszym życiem. Chcemy tylko zmian i żeby było lepiej. Zapominamy, że to MY musimy ruszyć zadki, żeby NAM było ok. Nikt za nas tego nie zrobi, manna z nieba nie… Czytaj więcej »
Ja jestem tak uparto osobą, że będę chodzić do skutku i próbować milion razy do momentu aż się uda. Nie ważne ile porażek poniosę po drodze :)
A ja wybrałam jeszcze innego Mario.. Kręcę się kółko dookoła własnej osi i krzyczę ze strachu. Ale koniec z tym, czas wziąć rozbieg
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
TAK, TAK, TAK!
Może przestańmy narzekać na murki i brak grzybów, a ruszmy tyłki i zacznijmy tych murków z ze znakiem zapytania szukać, coby sił sobie dodać. To takie proste, trzeba tylko zacząć. I potem już jakoś idzie. Raz łatwiej, raz trudniej, ale idzie.
Narka, spadam ratować księżniczki
Dodaję wpis do zakładek i będę go czytać za każym razem, gdy ogarnie mnie chwilowa niemoc :)
Dzięki!
Jesteś bardzo pozytywną, optymistyczną, pełną pasji osobą. Czytam z lubością Twojego bloga i tematy, które poruszasz są bardzo interesujące i motywujące. Szkoda, że nie mieszkam gdzieś w UK. Ale Irlandia nie jest tak wcale daleko, więc może kiedyś się spotkamy :). Wpis bardzo motywujący. Niby wszystko wiadomo, ale od czasu… Czytaj więcej »
Ja do tej notki wróciłam już ze trzy razy przy trzech różnych okazjach ;-) Raz się wściekłam, że łatwo mówić, trudno zrobić, za drugim razem też się wściekłam, ale na siebie, że gadam, że łatwo mówić, a… (refleksja z cyklu – zapętliłam się), a za trzecim razem wracam świadomie, bo:… Czytaj więcej »
O, i to jest wartościowy komentarz.
Walcz!
Ja do tej notki wróciłam już ze trzy razy przy trzech różnych okazjach ;-) Raz się wściekłam, że łatwo mówić, trudno zrobić, za drugim razem też się wściekłam, ale na siebie, że gadam, że łatwo mówić, a… (refleksja z cyklu – zapętliłam się), a za trzecim razem wracam świadomie, bo:… Czytaj więcej »
Jesteś bardzo pozytywną, optymistyczną, pełną pasji osobą. Czytam z lubością Twojego bloga i tematy, które poruszasz są bardzo interesujące i motywujące. Szkoda, że nie mieszkam gdzieś w UK. Ale Irlandia nie jest tak wcale daleko, więc może kiedyś się spotkamy :). Wpis bardzo motywujący. Niby wszystko wiadomo, ale od czasu… Czytaj więcej »
Ależ od razu nie rzucę- jeśc coś muszę(i chcę bo jedzenie jest w pytę ;) ), niemniej od 2 lat myślę o tym intensywnie bo coraz wieksza qrwica mnie bierze. Ktoś trzaśnie drzwiami, słysze że idzie a u mnie w myślach "won!" Na rozmowach przejawiam zasadniczą wadę – brak orzeczenia… Czytaj więcej »
Dodaję wpis do zakładek i będę go czytać za każym razem, gdy ogarnie mnie chwilowa niemoc :)
Dzięki!
TAK, TAK, TAK!
Może przestańmy narzekać na murki i brak grzybów, a ruszmy tyłki i zacznijmy tych murków z ze znakiem zapytania szukać, coby sił sobie dodać. To takie proste, trzeba tylko zacząć. I potem już jakoś idzie. Raz łatwiej, raz trudniej, ale idzie.
Narka, spadam ratować księżniczki
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
O, fajne! To wydrukowania i powtarzania.
A ja wybrałam jeszcze innego Mario.. Kręcę się kółko dookoła własnej osi i krzyczę ze strachu. Ale koniec z tym, czas wziąć rozbieg
Ja jestem tak uparto osobą, że będę chodzić do skutku i próbować milion razy do momentu aż się uda. Nie ważne ile porażek poniosę po drodze :)
Wcale nie miałam w planach motywować, ale skoro tak ten tekst jest odbierany – tym lepiej!
boże, widzisz i nie grzmisz! Sama dostrzegasz to, co Cię uwiera, a jednak w tym trwasz. Ja nie rozumiem, serio. Wiem, że PL z pracą bywa krucho, ale przecież nie musisz niczego rzucać, bo przeczytałaś coś u rudej. Może zacznij szukać, idź na rozmowę, jak Ci się spodoba – bierz.… Czytaj więcej »
O, u mnie akurat o tym samym właściwie. Lubimy narzekać, jak to nam źle, ale NIE CHCEMY NIC ZROBIĆ z naszym życiem. Chcemy tylko zmian i żeby było lepiej. Zapominamy, że to MY musimy ruszyć zadki, żeby NAM było ok. Nikt za nas tego nie zrobi, manna z nieba nie… Czytaj więcej »
Myślę, że to dlatego, że się boimy. Mario może się poobijać, może dostać biegunki po grzybkach – to by nas nie bolało. Własne próby zmiany wiążą się z ryzykiem i wysiłkiem. Trochę strach :)
Ja i bez grzybków mam powera! ;)
Motywujący tekst i trafiający w sedno problemu. Na szczęście nie jestem pierwszym typem Mario, zawsze szukam sposobu by osiągnąć zamierzony cel ;)
Nie ma to jak motywacja prosto z mostu…hmmm można w tym wypadku powiedzieć "murku"! Kiedyś tak czekałam "aż się samo zrobi" i się naczekałabym jak nic, jednak dobrze że pewnego dnia spięłam się i nie marnuję już czasu na kanapie… nie mam na to czasu :)PS. A ja uratowałam księżniczkę,… Czytaj więcej »
Brawo. Dziękuję za motywujący post, choć ja nie z tych, co narzekają. Staram się czerpać dobre chwile ze wszystkiego. Celebruję życie. :)
Motywujący i bardzo dobry tekst! Wpadam tu od paru miesięcy i aż miło patrzeć jak się rozwijasz! :)
Moje motto to "rusz dupę i nie narzekaj"! Jestem sobie osobą dość płochliwą i wszystkiego się boję, zanim coś zrobię muszę przemantrować to w sobie ale ZAWSZE działam!
Twój wpis zaskakująco koresponduje z moim ostatnim w typie tych beznadziejnych. Obiecuję, że już za chwilę sama kopnę się w dupę, muszę jednak jeszcze chwilę pobyć z tym murkiem, poprzyglądać mu się, zanim go głową rozwalę. Bo w końcu rozwalę, cholera!
"Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz"
Pamiętam jak dziś – dziadek non stop mi powtarzał tę mantrę. Tak więc… wszystko w Naszych rękach.
Bardzo motywujący wpis :) na szczęście na należę do ludzi "z wnętrza kanapy", lubię zwalczać przeciwności losu bo przez pewien czas czuje się wszechmogąca!
A widzisz, wybrałam pierwszą wersję Mario i siedzę od 7 lat w robocie do której sie nie nadaję i której mam dość (obsługa klienta żywego to dla mnie zło! ;) ) i młodość mi ucieka, wiecznie problem z dostaniem wolnego bo jestem kombajnem wielofunkcyjnym, szef chciałby abym żyła jego sklepem… Czytaj więcej »
O, i to jest wartościowy komentarz.
Walcz!
I jeszcze "problem, który da się rozwiązać przy użyciu pieniędzy to nie problem tylko koszt"
Daj znać, gdzie Cię znaleźć, to też Ci sprzedam kopa!
Gdzieś ostatnio rzuciło mi się w oczy, chyba na fejsie właśnie :D, że każdy problem ma swoje rozwiązanie, a jak nie ma rozwiązania, to nie jest to problem :)