Rework i automatyzacja to dwa potężne narzędzia, dzięki którym oszczędzam masę czasu. Wciąż mi daleko do amerykańskich guru blogosfery, którzy nową treść tworzą tylko przez 20% czasu, a pozostałe 80% spędzają na jej promocji i dystrybucji. Ale uczę się, a dziś z Wami podzielę moimi sposobami na wolne popołudnie.
Co to jest rework
Najprościej mówiąc to powtórne czerpanie korzyści z już raz wykonanej pracy. Będziecie zaskoczeni, jak wiele aspektów blogowania można powielać bez negatywnych konsekwencji.
Co to jest automatyzacja
To system, który raz wypracowany, będzie „odwalał czarną robotę” za nas. Super, nie?
Rework i automatyzacja na blogu
Powtórne „zajawianie” wpisów na Facebooku (FB)
To mój ulubiony typ reworka, a z tego co sobie obserwuję, wciąż nieszczególnie popularny wśród blogerów.
W skrócie polega to na tym, że na FB wrzucam link do archiwalnego wpisu. Mam tę łatwość, że większość treści na rudym blogu to tak zwany evergreen content, czyli treści, które szybko nie tracą na aktualności.
Możesz myśleć, że to spamowanie starymi tekstami szybko zniechęci czytelników. Tak naprawdę jest zupełnie odwrotnie – naiwne jest myślenie, że czytelnicy regularnie śledzą Twoje teksty. Nawet ci oddani czasem coś przeoczą. To raz. Dwa, że odbiorcy rotują i może Cię to zszokować, ale co jakiś czas ci zaangażowani odchodzą, a w ich miejsce przychodzą nowi.
Dlatego nie ma nic złego w publikowaniu archiwalnych treści, pod warunkiem, że:
- zachowasz odpowiedni, kilkumiesięczny odstęp od daty ost. publikacji tego linka na FB
- są to treści typu evergreen content
Jeśli Twoim głównym medium do „ściągania” czytelników na blog jest Twitter, Instagram, czy Tumblr, powyższe zasady możesz spokojnie przenieść i na te kanały SM, tylko w przypadku IG i Tumblr pamiętaj o nowych fotkach.
To samo zdjęcie na blog, Instagram (IG) i na Facebooka
Powiedzmy, że piszę tekst o pielęgnacji skóry (tak tak, takie typowo babskie też mi się czasem zdarzają). Oczywistym jest, że artykuł wymaga opatrzenia zdjęciami. Od razu robię też fotkę, która będzie się dobrze prezentować na FB, oraz taką, która idealnie wpasuje się w mój różowo-szary IG. Jeśli nie masz hopla na punkcie estetyki (o! to o mnie!), to nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić tylko 1 fotografię i wykorzystać ją w tych wszystkich miejscach.
Kiedy wszystko mam już rozłożone, gotowe, przestawienie kilku elementów to kwestia minuty. Sprawa ma się zupełnie inaczej, jeśli takie zdjęcia robiłabym „na raty”. Strata czasu i frustracja, że znowu to samo.
Zdjęcia z IG publikowane na FB
W formie linka. Jeśli zdjęcie jest ciekawe, jest spora szansa, że część społeczności z FB, zacznie Cię także obserwować na IG. Gdy akurat mowa o zdjęciu lifestyle’owym, to dodatkowo pokażesz odbiorcom na FB, co u Ciebie, „odsłonisz” kawałek swojej prywatności, a to często wywołuje emocje, zbliża i zapada w pamięć.
Zdjęcia przygotowane do wpisów wykorzystuję także w Social Mediach (SM)
W pierwszej chwili możesz pomyśleć, że to przecież to samo, co dwa punkty wyżej, ale już wyjaśniam, że jednak coś innego.
Na moim blogu sporo jest różnorakich fotografii. Raz, że lubię cykać zdjęcia, dwa, że mi wypada takowe zamieszczać ;), a trzy, że Wy cenicie takie wpisy, na które można dodatkowo popatrzeć i nacieszyć oczy.
Wiem, że nie każdy działa podobnie – pełno jest przecież blogów, które bazują na zdjęciach stockowych i to też jest jak najbardziej spoko. Takie osoby zapraszam do kolejnego punktu, a Ciebie, skoro nadal tu jesteś, zachęcam, byś nie bał się fotografii użytych w artykule, wykorzystywać do woli w swoich kanałach social media, jako „niezależny byt”.
Chodzi o to, by nie bać się ponownie użyć autoportretu z wpisu „mój codzienny makijaż” do ilustracji tekstu na FB o wdzięczności. Albo pączka z wpisu „food book”, dorzucić do sobotniego powitania z czytelnikami na Twitterze.
Rozumiesz już?
Dzięki temu nie musisz do każdego jednego, pojedynczego tekściku w SM produkować dodatkowych zdjęć, tylko korzystasz z tego, co już wytworzyłeś na potrzeby innego wpisu.
IFTTT – program, który pokochasz
To jest ten moment, w który Twoje blogowanie wchodzi na wyższy level, a Ty zyskujesz sporo czasu. Nie byłabym fair, gdybym nie napisała, że sama ten program poznałam dzięki książce Tomka Tomczyka Social Media Start i to był cudny moment :D
IFTTT to akronim od słów If This Then That – w wolnym tłumaczeniu „jeśli to, wtedy tamto”. Wskazujemy programowi, jakie wydarzenie b ma zainstnieć, kiedy stanie się a.
Dzięki IFTTT automatycznie:
- na Pinterest publikują się zdjęcia z odpowiednich kategorii
- na Tumblr publikują się te same zdjęcia, co na IG
- po dodaniu wideo na YouTube, informacja o nim pojawia się na FB
- wszystko, co opublikuję na FB, pojawia się także na Twitterze (do którego nie mam serca i nie zaglądam tam niemal wcale)
i wiele więcej! Możliwości są właściwie nieskończone. Jedyne, czego nie udało mi się ustawić, to automatyczne publikowanie zajawek (link + zdjęcie) na Google+. Jeśli ktoś z Was to ogarnie, proszę o cynk i instrukcję, bo pod tym rudym kryje się blond! ;)
Ha, jestem przekonana, że po lekturze tego tekstu zaraz zaczniecie wprowadzać u siebie te rozwiązania! Spoko spoko, możecie zgapić. W końcu dzięki nim, zamiast ślęczeć przed ekranem i wklejać linki i zdjęcia, włączycie full relaks i należycie odpoczniecie.
Jeśli masz jakieś pomysły, z chęcią posłucham Twoim propozycji automatyzacji, które bloger może wprowadzić do swojej codzienności.
Tak mi wychodzi, że intuicyjnie stosowałam te metody ;-) oprócz IFTTT – to dla mnie coś nowego!
Ja mam dokładnie tak samo :)
Ja tak samo ;)
To powtórne zajawianie wpisów na FB jest ekstra, sama nie raz weszłam z Twojego FB na blog, przeczytałam wpis i dopiero po komentarzach zorientowałam się, że to stary tekst. Sama też od czasu do czasu to robię i o dziwo taki zajawiony ponownie po długim czasie wpis często ma więcej… Czytaj więcej »
Otóż to! Mało który czytelnik bloga, nawet ten wiesz, najwierniejszy, jest w stanie wyłapać każdą zajawkę na fb, każdy nowy wpis. + oczywiście rotacja czytelników.
Powtórne zajawianie starych, ale aktualnych tekstów ma duży sens.
Ostatni punkt to jak dla mnie czarna magia na razie :D
Da się ogarnąć!
Pamiętam jak jakiś czas temu odradzałam Ci wrzucanie starych wpisów. Miałam wrażenie, że one zniechęcają. Mówią: wrzucam stare bo nie mam nic nowego… Obserwuję jak to u Ciebie działa i jednak jest zupełnie odwrotnie :)
A zaznaczasz jakoś na FB, że to archiwalny wpis czy ludzie orientują się dopiero po dacie albo komentarzach?
Nie, nie zaznaczam. Jak pisałam wyżej, mało kto wyłapuje każdą naszą aktywność w sm i na blogu. Ponownie puszczam tylko wpisy, które wciąż są aktualne, a jeśli ktoś dany wpis pamięta, to nie klika. Proste :)
Publikowanie starych treści o dziwo, bardzo się u mnie sprawdza! Koniecznie muszę sprawdzić ten program IFTTT, bo nie wiedziałam do teraz o jego istnieniu! :D
Ja staram się nowy wpis wrzucać dwa razy, tj. raz jako link, a za kilka godzin jako zdjęcie z linkiem. Odkąd tak zaczęłam robić, to więcej osób odwiedza moje wpisy. Jeśli chodzi o wrzucanie starych wpisów, to praktykuję, ale bez jakiegoś systemu. O ile się nie mylę to jest jakiś… Czytaj więcej »
O, takiej metody nigdy nie stosowałam, sprawdzę sobie, a co!
O, to ciekawy patent. A Czytelnicy nie denerwują się, że za dużo „tego samego” w krótkim odstępie czasu?
Z tym programem już kiedyś miałam związek. Ja go poznałam, krążąc pod zagranicznych blogach, jeszcze przed książką Tomka, ale… Do dzisiaj nie miałam sumienia tam wrócić. Wtedy w sumie nie było do czego go wykorzystywać. Teraz podsunęłaś mi pewien pomysł. :)
Bardzo pomocny wpis, zaraz sprawdzam IFTTT :D
Też wrzucam stare posty jeszcze raz, na przykład takie z przed roku czy prawie dwóch i bardzo fajnie się to u mnie sprawdza :D Odkryłam, że tak robi jedna z blogerek fit, które obserwuję i stwierdziłam, że czemu ja bym miała tego nie spróbować :) A IFTTT nie znałam, ale… Czytaj więcej »
Ja działam bardzo podobnie – starsze wpisy często lądują na Facebooku i to ma sens – non stop przybywają tam nowe osoby, dla których te wpisy również są nowe :) z IFTT miałam kiedyś romans, ale zdecydowanie za krótki, muszę mu się przyjrzeć w wolnej chwili i poprosić, aby robił… Czytaj więcej »
Do IFTTT miałam 2 podejścia, za każdym razem odpuszczałam :) nie wiem dlaczego. Za dużo opcji i możliwości, a wciąż mam poczucie że coś wyświetli się nie tak i potem mi „zginie”. Czyżby jakaś obsesja kontroli? :) Pozostałe porady super cenne, część stosuję, część stosuję rzadko, i muszę do nich… Czytaj więcej »
Boje sie IFTTT, a muszę się w końcu z nim zaprzyjaźnić, bo to już 3 raz się spotykam z jego poleceniem. Grzechem byloby to zignorować.
No widzisz, to koniecznie! Może się wydawać niefajny, ale po chwili załapiesz co i jak.
Bardzo przydatne. Nawet jeśli teraz mi się nie przyda to kiedyś na pewno a będę mieć dobre źródło, żeby kogoś odesłać do Ciebie :)
Natychmiast założyłam IFTTT, dziękuje! Miło było Ciebie zobaczyć na Meet Beauty
Daj znać, czy program Ci się przydaje. :)
Ja niestety nie mam swoich sprawdzonych metod :)
Zawsze miałam opory przed wrzucaniem dwa razy tego samego, ale rzuciłaś nowe światło na tę kwestię ;) Choć dopiero raczkuję w blogowaniu, na pewno będę wcielać te rady w życie! :)
Świetny pomysł, trzeba to natychmiast wprowadzić w życie :)
Muszę w końcu zacząć przypominać starsze posty bo ciągle mam wrażenie, że wszyscy już je widzieli i jakoś tak to odkldam ;) A do google + polecam Publicize z jetpacka ;)
Jak ja lubię Twoje wpisy o blogowaniu w pigułce! Mała dawka konkretnej wiedzy do zastosowania natychmiast! Dziękuję. Miłego dnia
Muszę się przełamać i częściej publikować na fb stare wpisy. Moją największą blokadą jest to, że zawsze w nich mogłabym coś poprawić.
Okej, takie stare stare to usunęłam z bloga w ogóle, ale jeśli mówisz o perfekcjonizmie, to wiesz, lepiej wrzucić na to fb. No chyba, że treść jest nieaktualna, albo faktycznie post odbiega poziomem od aktualnych, to lepiej dać sobie spokój.
Pierwsze słyszę o tej ostatniej opcji, ale chętnie się w to zagłębie :D
nie myslalam ze blgoowanie jest takie skomplikowane! :)
Znam wszystkie stosowane :D A IFTTT uwielbiam. Jeszcze Buffer mi bardzo przypadł do gustu.
[…] Automatyzacja bloga – jak oszczędzam czas (blog Jest Rudo) […]
Natalia ja nawet zdjęcia i całe notki z Instagramu zassysam na mojego bloga o Paryżu i mam gotowy kolejny post. Pozdrawiam serdecznie Beata
Chyba czas przeprosić się z IFTTT, kiedyś próbowałam, ale nie udało mi się wpaść na te właściwe kombinacje. Tak zachęcająco o tym piszesz, no i przedstawiasz gotowe rozwiązania
Zauważyłam już jakiś czas temu, że wrzucasz ponownie stare wpisy i jestem Ci za to bardzo wdzięczna, bo Twój blog jest pełen wartościowych treści, które odkrywam co i rusz. :-) Jedyne, nad czym się zastanawiam, to czy nie byłoby dobrze oznaczać mimo wszystko na Facebooku, że to starszy wpis. Jakoś… Czytaj więcej »
Nie zastanawiałam się nad tym jakoś szczególnie, jak te stare wpisy oznaczyć. Zawsze oznaczam nowy wpis tym mianem/hashtagiem, a stare po prostu wrzucam, bo wiem, że są dobre, warte przypomnienia, wciąż aktualne itd.
A jak oceniasz ten kurs jako całość? Wartościowy? Dobrze przygotowany? Nauczyłaś się tyle, ile się spodziewałaś?
Kurs jest świetny. Bardzo uporządkował moją wizję i wiem, jakie mam teraz zadania do zrobienia. Zmniejszył mój lęk przed rozpoczęciem zarabiania na blogu i dodał odwagi. Poszerzył horyzonty. Natomiast nadal jeszcze trochę potrzebuję wiedzy o samym blogowaniu, szczególnie o tym, jak generować pomysły, jak mądrze organizować pracę i automatyzować zadania.… Czytaj więcej »
Dzięki za podzielenie się opinią!
Fajnie, że o tym piszesz, bo do tej pory byłam przekonana, że tak nie wypada. Zmieniłaś tym wpisem moje zdanue na ten temat ?