Pewnie wielu z Was wczoraj dało czadu, nie chcę Was przesilać i przygotowałam coś lekkiego – wpis do oglądania. Nawet myśleć za wiele nie trzeba, tylko palec sprawny się przyda, co by w dół te kilometry zdjęć przewinąć.
SZAMANKO
Wiadomo, że każde miasto najlepiej poznać… od kuchni. Ja stosuję tą zasadę i zawsze notuję wyższy wskaźnik szczęśliwości, niż ci biedni zmarnowani, co po muzeach biegają.
Nic na to nie poradzę, że ja lubię polską kuchnię. Jeśli przemawiają do Was pierogi, NOVA PIEROGOVA powinna być obowiązkowym punktem. Swojego czasu zajęła drugą pozycję wśród polecanych lokali na TripAdvisor, aktualnie czwartą. Prawdziwie domowe żarło, sympatyczna obsługa (co jak się szybko zorientowałam, wcale nie jest sprawą oczywistą) i przyjemny dla oka, marinistyczny look. Metraż także mnie zadziwił – naliczyłam się 6 stolików, w tym jeden podwójny.
Ponoć jeśli burger, to tylko ORIGINAL BURGER. Nie wiem czy to kwestia towarzystwa (na krowę wybraliśmy się w trakcie konferencji Blog Forum Gdańsk), ale smakowało! Wołowina, kozi ser, karmelizowana cebula i coś tam jeszcze słodkawego w środku. Całkiem przyjemny ekspiriens.
Jednego dnia udało nam się dotrzeć także do NALEŚNIKOWO, ale tutaj kochani, to dupy nie urwało. Wystrój optymistycznie infantylny, w sosie waniliowym na próżno próbowałam się doszukać czarnych ziarenek, a obsługa? Matko z córką, czemu ludzie myślą, że pracują za karę?! Brudne naczynia stoją tam długimi, mam wrażenie, godzinami. Byłam świadkiem sytuacji, gdzie kasjerka źle wydała resztę; gdy babeczka upomniała się po paru minutach – zastrzel mnie, zakop- mina kasjerki na zdziwioną nie wyglądała… Poza tym panuje tam dziwna praktyka zamawiania przy kasie (tak tak, musisz ruszyć kuper z wygodnej żółtej sofy, złożyć zamówienie i zapłacić z góry). Nie idźcie tam, choć mój naleśnik (łosoś i twarożek koperkowy) smakował wyśmienicie.
Ale jak to obiad bez deseru..? Miała być kawa, coś słodkiego i pięknie miało być. Na przeciw moim oczekiwaniom wyszła kawiarnia RETRO CAFE (zachęcam do obejrzenia galerii). Tam wypiłam najpyszniejsze w życiu cappuccino, objadałam się ciastem gryczanym i truskawkową panna cotą. Wiecie, że mam słabość do motywu wąsów, a tam tego na pęczki. Jest i klimatyczna muzyka, trochę starych telefonów i piękne meble. Chcę jeszcze.
Ciasta na wynos zapewniała nam kawiarnia SOWA. Oj, pofolgowałam sobie w te 5 dni, aż strach to tak reasumować.
SPANKO
Długo się zastanawialiśmy nad hotelem (tzn. ja długo nochalem kręciłam), ale ostatecznie oczywiście padło na to, co PM w pierwsze 5 minut wypatrzył, czyli APARTAMENTY SUN&SNOW. Nazwa może niezbyt przekonywująca, ale zobaczcie zdjęcia, mnie tym kupili:
[obie fotografie sobie zapożyczyłam z ich strony]Standard jak najbardziej odpowiadał, lewel czystości też cacy. Sklep spożywczy na dole był, babka w recepcji nawet mapy do centrum handlowych polecała. Tylko, że to budynek nowy, część jeszcze niezagospodarowana, a więc i na jakieś wiercenia w tle się trafiły. Warto dopytać jeśli planujecie dłuższy pobyt.
ZWIEDZANKO
No nie wiem, czy to zwiedzaniem można nazwać, czy po prostu drogą przebytą pieszo od punktu A do B, gdzie litery alfabetu zawsze wiązały się z jedzeniem… :D. Pomijając pobudki, Gdańsk całkiem ładny. Tzn. te kilka ulic, które mają klimat. Cała reszta kojarzyła się nam z Jastrzębiem, Żorami może.
Pamiętacie kotełka z instagrama? Urosło mu się.
A z tym zdjęciem wiąże się pewna anegdotka… Patrząc na słup, pewnie domyślacie się, że celowałam w ten plakat powyżej, różowy, łechcący ego. Po czym słyszę w tle „no żeby tej cholernej wiedźmie jeszcze zdjęcie robić?!” Oczy mi się znacznie powiększyły, PM szybciej się ogarnął i mówi kobiecinie, że my tym na różowym tle zainteresowani. Twarz jej znacznie złagodniała i płynie dalej „…PO już o 7 lat w tym mieście rządzi! Nic się nie zmieniło, wszystko stoi w miejscu! Przepraszam i życzę miłego dnia.” Pożegnała nas z szerokim uśmiechem. No, teraz już wiecie na kogo nie głosować.
Bardzo lubię tą fotkę poniżej…
Miejscem, które warto odwiedzić jest MANUFAKTURA SŁODYCZY przy ulicy Długiej. Codziennie, o pełnej godzinie, rozpoczyna się pokaz tworzenia cukierków, na oczach klientów. Nie jadam tego typu słodkości, ale z otwartą japą patrzyłam na cały proces. No dobra, spróbowałam jednego. Sam cukier o smaku cukru. Tyle, że twardszy.
Wiecie, że ja mam słabość do drzwi, nie?
Niektóre z nich sięgały mi może do pasa, a do najwyższych to ja nie należę.
Dwa z pięciu dni spędziłam na konferencji Blog Forum, wieczorami oglądaliśmy filmy (po raz kolejny genialny DZIEWCZYNA Z TATUAŻEM). Było błogo, nieśpiesznie (można tak w ogóle powiedzieć?) i chcę jeszcze. Za co Wy lubicie Gdańsk..?
Rewelacyjna relacja! :)
Kilka razy wybierałam się do Gdańska, ale jeszcze nigdy nie udało mi się dotrzeć na miejsce.
Co do obsługi, to mam wrażenie, że w Polsce traktowanie klienta jak jakiegoś bezczelnego intruza jest normą. W UK byłam oczarowana uprzejmością kelnerów i ekspedientek.
Robienie cukierasów faktycznie robi wrażenie, widziałam w KRK
Właśnie ten nieszczęsny polski customer serive tak mnie szczypie, że chyba dłuższą notkę o tym napiszę.
Widzę, że mamy podobny system zwiedzania. Może przez żołądek do serca tyczy się też miejsc? ;)
Wzmianka o Jastrzębiu – made my day :D
to tak jak u mnie, choć ja lubię to moje miasto, które tylu bierze niesłusznie za brzydką sypialnię dla górników :) tu jest naprawdę pięknie, trzeba tylko wiedzieć gdzie się udać :)
Moje miasto, najpiękniejsze na świecie.
Ale żadnego z miejsc, które opisujesz (poza manufakturą słodyczy) nie kojarzę.
O, a mnie tak dawno tam nie było. Najchętniej oglądam „smaczki” w podróży czyli różniste mniej lub bardziej hipsterskie knajpki ;) Może uda mi się do Gdańska zawitać w następne wakacje. Świetnie, że wypad się udał :) A miejsce, w którym spaliście – przepięknie wygląda na zdjęciach ;)
Te pierwsze drzwi są niesamowite!
Chciałam pochwalić za reaktywację powiadomień na Bloggerze :)
To Opiekun Bloga takie cuda wianki robi, ja nawet nie wiedziałam, że się da !
Piękny hotel! Ojej, skoro Gdańsk kojarzy się wam z Jastrzębiem to dobrze to o nim nie świadczy :P
Chodzi za mną ta wycieczka do Gdańska i chodzi… i przekonujesz mnie jeszcze bardziej ;)
Jeśli masz taką możliwość – lepiej wybierz się latem. Zwłaszcza, że aktualnie lody MIŚ zamknięte :(
kochana, jako mieszkanka Jastrzębia zapytam wprost- reszta Gdańska to sypialnia? :D tak większość Śląska nas postrzega :)
Ha, ale byłaś blisko, trzeba było Gdynię odwiedzić, jest nie daleko, a też jest co zwiedzać ;)
W Twoich kadrach Gdańsk wygląda pięknie, zwłaszcza ten mural! Przyznam, że jeszcze go nie widziałam. Za rzadko tam bywam..
Czy byłabyś mi w stanie określić gdzie on się znajduje?
Mural to chyba za dużo powiedziane :) Masz na myśli te ludki na żółtym tle, czy damy na niebieskim?
Nie przepadam za Gdańskiem, wolę Sopot, ale tylko latem i tylko okolice Monciaka ;-)
Apartament bardzo fajny!
Z racji pogody nie bardzo nam się chciało zwiedzać okoliczne miasta, choć ciągnęło mnie do osławionej Zatoki Sztuki. Ale latem? kto wie :)
A Sopot ma tyle pięknych zakamarków, pijany Monciak to nie wszystko! :)
Ale tu nie chodzi o piękno. Tu chodzi o lans! :P
Poprawię się przy najbliższej okazji i skupię na lansie XD jej, tyle się jeszcze muszę nauczyć
Uwielbiam Gdańsk za wąskie uliczki na starym mieście :) I za bliskość…
O, Original Burger przy Długiej jest ekstra, moja ulubiona burgerownia w gdańsku :D
Oh, jakże ja lubię drzwi stare :D też mam jakieś dziwne zboczenie w tym temacie… piękne zdjęcia i cóż ja mam jeszcze dodać… zazdroszczę BFG :)
Tylu ludzi do poznania, a ja tak niesamowicie daleko!
Od ponad 5 lat mieszkam w Gdańsku – przyjechałam tu na studia i tak zostało. Gdańsk jest dziwnym i mam wrażenie specyficznym miastem… Jak dla mnie jest brzydki, wszędzie pomieszanie z poplątaniem – nie tylko w sensie architektonicznym, ale gdzieś tam ma też swój urok. Zwłaszcza latem! Szkoda, że nie… Czytaj więcej »
pooglądałam, mózgu nie wysilałam. Stwierdzam : ładnie. :P
U mnie też JEDZENIE to jedna z najważniejszych atrakcji do zaliczenia w ogólnym zwiedzaniu :D
Jestem wielka fanka drzwi. Z każdej podróży przywożę kilkanaście/kilkadziesiąt zdjęć ciekawych drzwi. Jestem jeszcze normalna? ; )
Jeszcze nie wiem czy lubię, bo nie byłam (szok!), ale marzy mi się :) i będę na pewno kiedyś!
Och, te wszystkie drzwi :)
Będę musiała zdecydowanie odwiedzić Gdańsk! Kupiłaś mnie ostatnimi zdjęciami tych wszystkich bram. Ja mam do nich słabość, jak i do schodów. Nie chciałabyś widzieć min innych ludzi, kiedy w tegorocznej Hiszpanii cykałam zdjęcia schodom…nie wiem, czułam jakby duszę miały, czy coś? (schody, nie ludzie ) :D